- Jechaliśmy do Katowic z nastawieniem gry o trzy punkty. Wiedzieliśmy, że Gieksa to drużyna, która nie położy się przed nami i mimo problemów kadrowych stawi nam czoła - powiedział po końcowym gwizdku sędziego stoper Podbeskidzia, Jacek Broniewicz. - To było dla nas bardzo ciężkie spotkanie. Przeciwnik grał agresywnie, a po stracie bramki dążył do strzelenia bramki wyrównującej. Musieliśmy zostawić na boisku wiele sił, ale ostatecznie udało się, bo wywozimy z bardzo trudnego terenu komplet punktów - dodał doświadczony obrońca bielskiej drużyny.
Obie drużyny do sobotniego starcia przystępowały z nożem na gardle i nie mogły sobie pozwolić na stratę punktów. - Wiedzieliśmy przed meczem, że Gieksa to bardzo ambitna, wybiegana, walcząca drużyna. Przygotowaliśmy się na bardzo ostrą grę i myślę, że dobrze znieśliśmy trudy tego spotkania, bo na pewno nie ustępowaliśmy rywalowi pod kątem fizycznym. Jedynym elementem gry po którym GKS mógł nam zagrozić były stałe fragmenty gry, ale i z tym sobie dobrze poradziliśmy. Myślę, że zasłużyliśmy na to zwycięstwo, bo byliśmy drużyną o tę jedną bramkę lepszą - stwierdził defensor Górali.
Odkąd "Turek" wrócił na boisko po ciężkiej kontuzji, Podbeskidzie jeszcze nie straciło bramki i w dalszym ciągu ma duże szanse na utrzymanie się na zapleczu ekstraklasy. - Wszyscy wierzymy w utrzymanie i nie dopuszczamy do siebie myśli, że moglibyśmy spaść. Pokazaliśmy w ostatnich meczach, że mamy silną drużynę, która nie powinna walczyć o utrzymanie, a grać o zdecydowanie wyższe cele. O to powalczymy w przyszłym sezonie. Teraz przed nami dwa bardzo ważne mecze na własnym stadionie i zrobimy wszystko żeby po tych spotkaniach pewnymi utrzymania jechać do Świnoujścia - zapewnił 29-letni zawodnik drużyny z Bielska-Białej.