Chaos w Gliwicach / Piłkarze Piasta uciekają przed Wieczorkiem!

Od kilku dni media donoszą o rewolucji w zespole gliwickiego Piasta. Po spadku z ekstraklasy piłkarze niebiesko-czerwonych poważnie myślą o zmianie otoczenia. Jak się okazuje, przyczyną takiego stanu rzeczy jest nie tylko degradacja do niższej klasy rozgrywkowej, ale i... trener Ryszard Wieczorek.

- Piłkarze uciekają stąd nie dlatego, że Piast spadł z ekstraklasy, ale przede wszystkim przed szkoleniowcem - mówi osoba blisko związana z klubem, która woli pozostać anonimowa. Odkąd w Gliwicach zawitał były trener Odry Wodzisław i Górnika Zabrze, atmosfera w zespole zupełnie się zepsuła. W drużynie zaczął panować klimat podejrzeń. - Każdy tutaj czuje się jak na celowniku. Wszędzie szukani są winni, a niektórych traktuje się jak psy! Oszczędzę sobie szczegółów - dodaje inny przedstawiciel zespołu. Wieczorek zdaniem ludzi z Piasta nie należy do łatwych we współpracy. - Nie ma zaufania do nikogo, traktuje innych z góry, próbuje pokazać, kto tu rządzi - wyliczają jego wady.

Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, ze trener zamierza przeprowadzić spore zmiany w zespole. Rewolucję zacznie od najbliższego otoczenia czyli swojego sztabu. - Nie rozumiem tego. Są to ludzie, którzy od paru ładnych lat działają w Piaście i chcą dla niego jak najlepiej. Dlaczego więc mają zostać wyrzuceni? Wieczorek mocno skumplował się z wiceprezesem Zbigniewem Koźmińskim. Obaj chcą wprowadzić tu swoich ludzi. Niedługo możemy przywitać nawet syna Wieczorka. Tu nie ma mowy o działaniu dla dobra klubu - twierdzi rozmówca.

Kibice niebiesko-czerwonych raczej mają się czego obawiać. Przyszłość klubu nie rysuje się w różowych barwach. - Jeżeli Wieczorek i pan Koźmiński pozostaną na swoich stanowiskach, za rok tego klubu próżno będzie szukać na piłkarskiej mapie polski .

Od momentu przybycia Wieczorka atmosfera w zespole Piasta była napięta, po spadku stała się wręcz nie do zniesienia. - Winni są wszyscy: piłkarze, jego pomocnicy, menedżer i osoby pracujące przy drużynie, tylko nie on - zauważa osoba z klubu. - Jeżeli zabraknie pewnych ludzi, to aż strach pomyśleć, co może się wydarzyć.

Wydawało się, że po zakończeniu rozgrywek trener straci pracę, bo postawionego przed nim zadania nie wykonał, ale działacze jeszcze decyzji nie podjęli. - Mamy czas. Okres przygotowawczy rozpoczniemy w drugiej połowie czerwca. Sprawa nadal jest otwarta - mówi prezes Józef Drabicki. Dlaczego mimo słabych wyników klub rozważa dalszą współpracę z Wieczorkiem? - Po prostu boją się przyznać do błędu, jakim było zatrudnienie go na tym stanowisku - twierdzą w zespole.

Komentarze (0)