- Nie wiem jak nie potrafiłem umieścić piłki w siatce w tej pierwszej sytuacji. Piłka zaskakująco trafiła do mnie od obrońcy i powinna wpaść do bramki. Trudno, nie udało się. Chwilę później miałem możliwość rehabilitacji, mierzyłem przy słupku, ale nie wpadło. Takie dni jednak bywają i chyba tak miało być - powiedział były zawodnik Ruchu Chorzów. - Pod względem zmarnowanych sytuacji mecz należy ocenić negatywnie, ale jako że było to ostatnie spotkanie w sezonie, to trzeba się cieszyć. Było to piękne ukoronowanie tych minionych miesięcy - dodał napastnik żółto-czerwonych.
Po finałowym meczu Jezierski tryskał humorem. Miał się z czego cieszyć. Przed sezonem na Jagiellonię nikt nie stawiał w kontekście walki o utrzymanie i w rywalizacji o Puchar Polski. - Po takim końcu nie mam do siebie pretensji. W Krakowie i Wrocławiu strzeliłem ważne bramki. W przekroju całego sezonu jesteśmy wszyscy zadowoleni. Zdobycie pucharu smakuje fantastycznie. Jest to historyczny moment dla Jagiellonii.
Jezierski docenił po meczu pierwszoligowca, który do Bydgoszczy nie przyjechał murować bramki. - Pogoń jest niezłym, dojrzałym zespołem, który ma prawo myśleć o grze w ekstraklasie. Szczecinianie nie przyjechali do Bydgoszczy tylko się bronić i stworzyliśmy fajne widowisko - zakończył.