- Chcieliśmy przed własną publicznością fetować awans do ekstraklasy, ale chyba zbyt wcześnie uwierzyliśmy w to, że mecz z Wartą będzie tylko formalnością - przyznał napastnik Górnika, Tomasz Zahorski. - Do awansu zabrakło jednej bramki. Szkoda, ale przed nami jeszcze dwa mecze. Gra się dalej toczy. Musimy teraz jechać na Dolcan i tam zapewnić sobie powrót do ekstraklasy. Nadal mamy bezpieczną przewagę nad Sandecją, ale nie możemy kusić losu. Do Ząbek pojedziemy po punkty i awans - dodał skuteczny ostatnimi czasy napastnik zabrzan.
Mimo rozczarowania, jakie w drużynie z Roosevelta wywołała porażka z broniącą się przed spadkiem Wartą, nikt nie stracił wiary w szczęśliwy dla Trójkolorowych koniec sezonu. - Taka drużyna jak Górnik nie powinna bać się meczu przeciwko Dolcanowi i chyba nikt nie wyobraża sobie żeby w tym meczu gospodarze mogli nam urwać punkty. Szanujemy każdego przeciwnika, ale jest w nas wiara w zwycięstwo i jeśli chcemy awansować w dobrym stylu z takimi drużynami musimy wygrywać bez względu na to czy gramy u siebie czy na wyjeździe - stwierdził rosły zawodnik Górnika.
Warta przerwała passę siedmiu meczów zabrzan bez porażki. - Dobrą grą i serią świetnych wyników napompowaliśmy sobie ten balon. Wiadomo przecież jakie były oczekiwana wszystkich przed tym meczem. Z drugiej strony nie mogliśmy o niczym innym myśleć niż o zwycięstwie nad Wartą. Przeciwnik jednak podjął walkę, zagrał bardzo ambitnie i strzelił nam trzy bramki. W obliczu tego moje trafienia wcale nie cieszą, bo ich wartość jest znikoma - zauważył 26-letni snajper wicelidera tabeli pierwszej ligi.
- Porażka bardzo nas boli, ale nie ma co się nad sobą rozczulać. Nie udało nam się zakończyć naszej misji w Zabrzu i miejmy nadzieję, że w Ząbkach ją zakończymy godnie i w dobrym stylu - zakończył "Zahor".