- Cieszę się z tego, że zaliczyliśmy udaną pogoń za wynikiem, bo dość długo nie potrafiliśmy wyrównać. Z tego spotkania dało się jednak wyciągnąć więcej. W drugiej połowie mieliśmy zdecydowaną przewagę i w kilku sytuacjach na drodze stanął nam Jakub Wierzchowski, który bronił fantastycznie. Pozostaje pewien niedosyt, bo po raz ostatni graliśmy przy Drodze Dębińskiej i chcieliśmy pożegnać ten stadion zwycięstwem - powiedział Marek Czerniawski.
Zieloni skomplikowali sobie sytuację utratą dość przypadkowej bramki już w 5. minucie. - To zdarzenie ustawiło dalszy przebieg rywalizacji, zwłaszcza w pierwszej połowie. Górnik mógł się bronić i kontratakować. Nierówne boisko było sprzyjające dla gości, zwłaszcza że to my prowadziliśmy grę. Nawet najdrobniejsza niedokładność groziła stratą. Po przerwie udało nam się zepchnąć rywali do głębokiej defensywy i w końcu wyrównaliśmy. Fajnie, że gola strzelił Maciej Wichtowski. Dla tego młodego zawodnika to spore wydarzenie, tym bardziej, że zostanie zapamiętany jako zdobywca ostatniej bramki w "ogródku" - dodał opiekun Zielonych.
Jak wtorkowe zawody ocenił trener Górnika? - Grało nam się bardzo trudno. W płynnym prowadzeniu akcji nie pomagało boisko, które było nierówne. Myślę, że w pierwszej połowie mieliśmy szansę strzelić więcej niż jednego gola. W decydujących momentach zabrakło jednak ostatniego podania czy dobrej decyzji w polu karnym przeciwnika. Ten fragment spotkania to dominacja mojej drużyny, lecz niewiele z niej wynikało. Po przerwie sytuacja uległa dużej zmianie. Warta zaczęła grać szybciej i mieliśmy spore problemy. Efektem była bramka wyrównująca. Wszystko skończyło się szczęśliwie dla obu zespołów. Uważam, że remis jest wynikiem sprawiedliwym - stwierdził Mirosław Jabłoński.