Z nieba lało, a do bramek nic nie wpadało - relacja z meczu Serbia - Polska

Spotkanie Serbii z Polską toczyło się w fatalnych warunkach atmosferycznych. Przez cały mecz obficie padał deszcz. W pierwszej połowie obydwie ekipy stworzyły ciekawe widowisko, w drugiej było już gorzej. W środę bramki jednak nie padły.

Artur Długosz
Artur Długosz

Od początku spotkania na murawie pojawiło się ośmiu zawodników, którzy grają w polskiej ekstraklasie - siedmiu Polaków i jeden Serb - Bojan Isailović, gracz KGHM Zagłębia Lubin. Mimo fatalnej aury i padającego deszczu od pierwszych minut do ataku ruszyli biało-czerwoni. Naszym zawodnikom brakowało jednak dokładności.

Ofensywne ustawienie przynosiło skutek. Piłkarze prowadzeni przez Franciszka Smudę cały czas atakowali, przeprowadzali kombinacyjne akcje i nie przestraszyli się wyżej notowanego rywala. W 12. minucie na uderzenie z rzutu wolnego z narożnika boiska zdecydował się Jakub Błaszczykowski. Futbolówka poleciała minimalnie obok słupka. Chwilę po tej akcji zadrżały serca fanów reprezentacji Polski. Adrian Mierzejewski za krótko podał do Łukasza Fabiańskiego i bramkarz Arsenalu Londyn musiał interweniować poza polem karnym.

W 17. minucie powinniśmy objąć prowadzanie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego sprytny strzał w długi róg oddał Robert Lewandowski, jednak na linii bramkowej przytomnie interweniował Aleksandar Kolarov. W kolejnych minutach sytuacja na boisku się nie zmieniała. Serbowie starali się grać długimi piłkami, a biało-czerwoni co jakiś czas przeprowadzali groźne akcje - zwłaszcza prawą stroną boiska, na której brylował Błaszczykowski.

Istną ofensywę na bramkę Serbów Polacy przypuścili w 24. minucie. Po uderzeniu Lewandowskiego naszych rywali uratował golkiper Zagłębia Lubin. Trzeba przyznać, że snajper Kolejorza był zdecydowanie bardziej aktywny niż w potyczce z Finlandią. Po blisko pół godzinie gry gola dla Serbów mógł strzelić Milos Krasić, ale sytuację wyratował Fabiański.

Biało-czerwonym pomagał także trochę arbiter pojedynku, który do spółki z sędziami liniowym popełniał ewidentne błędy. Kolejne minuty upływały, a w naszym zespole zaczęła szwankować gra defensywna. Problemy z upilnowaniem rywali miał Maciej Sadlok, później dołączyli do niego kolejni obrońcy. Dopisywało nam jednak szczęście, lub jak kto woli niedokładność Serbów. W końcówce pierwszej połowy swoją sytuację po indywidualnej akcji miał Dawid Nowak. W odpowiedzi z lewej strony pola karnego bardzo groźnie centrował Milan Jovanović. Nikt jednak nie zamknął tej akcji. Tuż przed przerwą niecelny strzał oddał jeszcze Dejan Stanković.

Druga połowa rozpoczęła się od uderzenie z rzutu wolnego Zoran Tosić, ale żadnych problemów ze złapaniem futbolówki nie miał Fabiański. Później tempo potyczki opadło. Serbowie nie pozwalali biało-czerwonym już na tak wiele, a sami też nie potrafili skutecznie nam zagrozić. Jednak tylko do czasu. W 55. minucie po akcji kombinacyjnej bardzo groźnie z ostrego kąta uderzał Krasić - Fabiański obronił na raty. Piłkarze prowadzeni przez Franciszka Smudę szybko jednak odpowiedzieli. Lewandowski podał w pole karne do Błaszczykowskiego, ten huknął potężnie, jednak Vladimir Stojković wybił piłkę na rzut rożny.

Po kwadransie drugiej odsłony widowiska było już jasne, że ta część meczu nie będzie tak atrakcyjna jak pierwsza. W 64. minucie z rzutu wolnego z narożnika boiska kąśliwy płaski strzał oddał Mierzejewski i serbski golkiper interweniował z kłopotami. Chwilę później plac gry musiał opuścić kontuzjowany Łukasz Piszczek, a zastąpił go Tomasz Jodłowiec.

W 72. minucie Serbowi mieli najlepszą okazję w meczu. Po raz kolejny błąd popełnił spóźniony Dariusz Dudka, Dragan Mrdja idealnie dośrodkował z prawego skrzydła do Marko Pantelicia, a ten fatalnie spudłował z 4 metrów.

Nasiąknięta wodą murawa z upływem czasu sprawiała coraz więcej problemów zawodnikom obu drużyn. Piłka stawała w wodzie, nie można było rozgrywać kombinacyjnych akcji. Tak na przykład w 79. minucie dobrej akcji nie mógł przeprowadzić król strzelców polskiej ekstraklasy.

Do końca spotkania nic ciekawego już się nie wydarzyło. Gra była chaotyczna, rwana, a w takich warunkach więcej było w niej przypadku, niż wyćwiczonych akcji. Polacy zanotowali drugi bezbramkowy remis z rzędu. Szkoda, że biało-czerwoni w drugiej odsłonie pojedynku nie byli w stanie zagrać tak, jak w pierwszej. Co dała nam ta potyczka? Przede wszystkim świadomość o tym, że Dariusz Dudka nie powinien grać na lewej stronie bloku defensywnego. Przed Polakami jeszcze dużo pracy, a Serbowie grając w takim stylu Republiki Południowej Afryki nie zawojują. Szkoda także, że na skutek fatalnych warunków atmosferycznych nie mogliśmy obserwować płynnych akcji. Teraz przed reprezentacją Franciszka Smudy punkt kulminacyjny - spotkanie z Hiszpanią. Czy w nim doczekamy się bramek?

Serbia - Polska 0:0

Składy:

Serbia: Bojan Isailović (46' Vladimir Stojković) - Branislav Ivanović, Neven Subotić, Aleksandar Luković, Aleksandar Kolarov - Dejan Stanković (46' Radoslav Petrović), Zdravko Kuzmanović, Milan Jovanović (46' Zoran Tosić), Milos Krasić (69' Dragan Mrdja) - Danko Lazović (46' Gojko Kacar), Nikola Zigić (46' Marko Pantelić).

Polska: Łukasz Fabiański - Łukasz Piszczek (68' Tomasz Jodłowiec), Grzegorz Wojtkowiak, Kamil Glik, Maciej Sadlok - Dariusz Dudka, Sławomir Peszko (77' Maciej Rybus), Adrian Mierzejewski, Jakub Błaszczykowski (88' Matuszczyk) - Dawid Nowak (71' Mateusz Cetnarski), Robert Lewandowski (90' Sobiech).

Żółte kartki: Peszko, Wojtkowiak (Polska) oraz Petrović (Serbia).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×