Drugim celem nadrzędnym nowego sternika Wisły jest odbudowa pionu marketingowego. - Mam pomysł również na marketing. Obok stadionu jest to główny dział klubu, który musi być na bardzo wysokim poziomie i musi generować przychody. Prowadzę rozmowy z kandydatami do pracy. Mam już dwie osoby na oku - tłumaczy Basałaj i dodaje: - Dla mnie struktura marketingu będzie tak duża, że będę starał się proponować stanowisko członka zarządu ds. marketingu i kierowania stadionem. Jest to tak duże stanowisko, że musi być w zarządzie. Poprzez podniesienie jego rangi, będę chciał podkreślić, jak ważny jest dla mnie marketing.
Według pierwotnych planów Wisła ma wrócić na swój stadion na pierwszy mecz nowego sezonu, czyli spotkanie eliminacyjne do Ligi Europejskiej zaplanowane na drugą połowę lipca. - Jest późno, ale czas jeszcze jest. Będziemy pracować po kilkanaście godzin dziennie, żeby przygotować akcje promocyjne. Pamiętajmy, że w Krakowie są dwa kluby, a w innych miastach z jednym klubem jest łatwiej - zauważa Basałaj, który zdradził, że jednym z pierwszych jego zadań będzie spotkanie z przedstawicielami Urzędu Miasta odpowiedzialnymi za budowę stadionu: - Jest kilka takich rzeczy, które wymagają najszybszego działania. Nieoficjalnie wiadomo, że Wisła zostanie operatorem obiektu, ale zarządzanie częścią komercyjną powierzy firmie Sportfive.
- To co próbujemy wypracować z miastem to jest umowa dwóch stron, a nie decyzja. Jeśli uda się wypracować wspólne stanowisko, to będzie to funkcjonować przez 100 lat. To wymaga roztropnego zastanowienia się - uzupełnia przewodniczący Rady Nadzorczej, Tomasz Turzański. - Wariantów zarządzania stadionem jest kilka. Wybierzemy oczywiście jeden z nich, ale chcemy, żeby do klubu trafiały na pewno dochody w dniu meczu, czyli bilety, catering, pamiątki itd. Widowisko meczowe ma trwać nie dwie godziny, a trzy, trzy i pół godziny. Dla mnie zapełnienie stadionu i marketing są priorytetami - dodaje Basałaj.
Nowy prezes klubu podzielił się swoimi nadziejami związanymi z planowaną frekwencją na stadionie: - Kiedy pisze się budżet, kieruje się zasadą negatywną. Ja przyjąłem negatywną średnią 23 tysiące, czyli 70 proc. pojemności obiektu. Pamiętam jeszcze na starym stadionie, że spokojnie przychodziło po 16-17 tysięcy, więc mam nadzieję, że frekwencja będzie podchodziła pod granicę 30 tysięcy. Basałaj już w czasie swojej pierwszej prezesury w Wiśle (lata 2000-2004) błysnął umiejętnością przyciągnięcia kibiców do klubu. Kiedy stadion Wisły w starym kształcie mógł pomieścić niecałe 10 tysięcy widzów, niemal wszystkie miejsca zostały wykupione przez karnetowiczów. Ilość sprzedanych karnetów była ewenementem na skalę ogólnopolską, który dopiero w ostatnich latach udało się powtórzyć poznańskiemu Lechowi.