650 milionów euro - na tyle wyceniana jest kadra Hiszpanii. Polacy "warci" są około 57 milionów. Papierowym faworytem byli więc podopieczni Vincente del Bosque. Na boisku też znalazło to doskonałe potwierdzenie.
Początek spotkania nie był zbyt porywającym widowiskiem. Gospodarze co prawda atakowali, ale nie mogli przedostać się w pole karne biało-czerwonych. Nasi zawodnicy natomiast nie umieli groźnie odpowiedzieć utytułowanym rywalom. Wydawało się, że piłkarze trenowani przez Franciszka Smudę stworzą groźną akcję w 8. minucie. Ładnie w pole karne do Roberta Lewandowskiego zagrał Jakub Błaszczykowski ale napastnik Lecha nie opanował piłki.
Mistrzowie Europy spokojnie rozgrywali piłkę. Widać u nich było dużą klasę i technikę, ale nie przekładało się to na akcje zagrażające bramce strzeżonej przez Tomasza Kuszczaka. Do czasu, a dokładniej mówiąc do 12. minuty. Po sporym błędzie Polaków zupełnie niekryty na lewym skrzydle Andres Iniesta idealnie zacentrował do Davida Villi, a ten trafił do siatki wślizgiem z 5 metrów. Chwilę później było już 2:0. Stało się jasne, dlaczego Hiszpanie są mistrzami Europy. Piłkarze Vincente del Bosque wręcz zabawili się z biało-czerwonymi. Tym razem z lewej strony podawał Xavi, a formalności dopełnił David Silva. Polscy obrońcy nie wiedzieli co się dzieje i... stali w miejscu.
Dalsza faza meczu to zupełna dominacja uczestników niebawem rozpoczynających mistrzostw Świata w Republice Południowej Afryki. Na trybunach już po kwadransie słychać było słynne "ole"... Po straconych dwóch golach Polacy zdecydowanie stracili animusz i "uszło" z nich powietrze.
Biało-czerwoni przebudzili się dopiero w 26. minucie. Wtedy to z dobrej strony pokazała się dwójka zawodników Kolejorza. Lewandowski zagrał w tempo do wbiegającego w pole karne Sławomira Peszki, a ten oddał świetny strzał pod poprzeczkę. Iker Casillas interweniował z kłopotami. Minutę później na strzał z dystansu zdecydował się Rafał Murawski - piłka poleciała metr nad poprzeczką.
Te akcje nie zrobiły na gospodarzach wielkiego zagrożenia. Dalej spokojnie rozgrywali oni piłkę i szukali swego "magicznego" podania. Nasi obrońcy, cóż... dużo im jeszcze brakuje, aby móc rywalizować z drużyną taką jak Hiszpania.
W 39. minucie, po kilku akcjach Hiszpanów odpowiedzieli biało-czerwoni. Płaski strzał z dystansu oddał Błaszczykowski - po rykoszecie piłka poleciała obok słupka. Tuż po tej akcji na boisku pojawił się Pedro, a parę minut później sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy.
Druga odsłona widowiska rozpoczęła się od ataków, a po chwili gola dla Hiszpanii zdobytego przez... Roberta Lewandowskiego. Płaski strzał z 22 metrów oddał Xabi Alonso. Kuszczak złapałby piłkę, gdyby nie rykoszet napastnika Lecha, który kompletnie go zmylił.
Ten zespół ma być gotowy za dwa lata. Patrząc jednak na jego grę we wtorkowym spotkaniu można mieć obawy, czy Smuda zdąży go zbudować. W 58. minucie Alonso podał prostopadle do wbiegającego w pole karne Cesca Fabregasa, a ten łatwo wygrał pojedynek sam na sam z Kuszczakiem. Polacy w tym fragmencie meczu mistrzom Europy statystowali.
Grę biało-czerwonych przykro było obserwować. W drugiej połowie praktycznie nie stworzyliśmy żadnej akcji po której Iker Casillas byłby w opałach. Hiszpanie mimo prowadzenia grali pressingiem i nie dawali biało-czerwonym żadnych szans na skonstruowanie akcji.
W 76. minucie było już 5:0. Szybką trójkową akcję przeprowadzili Fabregas, Alonso i Fernando Torres. Ten ostatni dopełnił formalności z 7 metrów. Na szóstą bramkę też nie trzeba było długo czekać. W 81. minucie gapiostwo Macieja Sadloka bezlitośnie wykorzystał Pedro. Obraz nędzy i rozpaczy w wykonaniu Polaków trwał w najlepsze. Zapewne wszyscy kibice w Polsce modlili się już, aby to spotkanie jak najszybciej się skończyło. O bramce Artura Sobiecha zdobytej ze spalonego nie będziemy szerzej się rozpisywać.
Ten mecz pokazał, że przed Franciszkiem Smudą, a przede wszystkim przed naszymi zawodnikami ogrom, ogrom i jeszcze raz ogrom pracy. Zdecydowanie poprawić musi się zwłaszcza gra defensywny, bo to od tego ponoć zaczyna się budowanie zespołu. Poćwiczyć musimy także wykonywanie rzutów wolnych. Po spotkaniu z mistrzami Europy z naszego zespołu nie można nikogo wyróżnić. Oby w kolejnych potyczkach było lepiej. W końcu rywale będą teoretycznie słabsi. Pytanie jednak - czy z tymi piłkarzami można "coś" osiągnąć? Niech Państwo odpowiedzą sobie sami. Nam ciężko znaleźć słowa. Ten wynik pójdzie w świat... To Hiszpania jest tak mocna, czy my tak słabi?
Hiszpania - Polska 6:0 (2:0)
1:0 - Villa 12'
2:0 - Silva 14'
3:0 - Lewandowski (sam.) 51'
4:0 - Fabregas 58'
5:0 - Torres 76'
6:0 - Pedro 81'
Składy:
Hiszpania: Casillas - Arbeloa (55' Ramos), Puyol (72' Marchena), Pique, Capdevila, Alonso, Busquets, Xavi (55' Fabregas), Silva (55' Navas), Villa (66' Torres), Iniesta (39' Pedro).
Polska: Kuszczak - Wojtkowiak, Glik (46' Sadlok), Żewłakow, Dudka, Peszko (77' Jodłowiec), Murawski, Mierzejewski (46' Rybus), Błaszczykowski (85' Cetnarski), Nowak (46' Matuszczyk), Lewandowski (73' Sobiech).
Sędzia: Michailis Koukoulakis (Grecja).
Widzów: 31 000.