Wachowicz już zakończył sezon

Końcówka spotkania Arka - Odra. Bartosz Karwan mknie lewą stroną boiska, mija kolejnego z rywali, pachnie kolejną bramkową sytuacją dla gospodarzy. Nagle rozbrzmiewa gwizdek arbitra, który biegnie w kierunku pola karnego i pokazuje żółte kartki Wachowiczowi i bramkarzowi Odry Feciowi. O konsekwencjach tej sytuacji wszyscy pomyśleli dopiero po zakończeniu spotkania.

Nikt inny jak właśnie Marcin Wachowicz uratował swój zespół przed kompromitacją i utratą sporych szans na awans do ekstraklasy. Już w doliczonym czasie gry swoim strzałem wyrównał rezultat spotkania i utrzymał nadzieje w sercach kibiców gdyńskiego klubu. Zwycięstwo Arki w ostatnim meczu sezonu z Motorem w Lublinie może dać jej awans. Marcina Wachowicza, dla którego gol z Odrą był dwudziestą bramką w sezonie, w tym arcyważnym spotkaniu jednak zabraknie.

- Szczerze mówiąc, nie wiem co się wydarzyło w polu karnym Odry, bo byłem skoncentrowany na akcji Bartosza Karwana - relacjonuje trener Robert Jończyk - Być może była tam jakaś szarpanina, ale to jest uzasadnione. W takim meczu, gdzie rywal przyjeżdża nie przegrać, w którym muruje swoją bramkę, ubiegający czas działa na niekorzyść, a wtedy pojawiają się nerwy, takie nerwy pojawiły się u Marcina. Ale to jest taki zawodnik, zaangażowany w mecz, zaangażowany w walkę. U takich piłkarzy kartki są wkalkulowane.

Kto zastąpi snajpera Arki? Z pewnością w linii ataku zagrają jak zwykle Bartosz Karwan i Grzegorz Niciński. Obaj potrafią zdobywać ważne bramki dla swojej drużyny. Wystarczy przypomnieć trafienia Nicińskiego w meczu z Lechią i Kmitą na jesieni albo Karwana z Podbeskidziem i Polonią na wiosnę. Jako trzeci, na miejscu Wachowicza, najprawdopodobniej pojawi się Marcin Chmiest, czyli największe rozczarowanie sezonu w całej lidze. Piłkarz typowany na króla strzelców nie zdobył ani jednej bramki w rozgrywkach i usprawiedliwieniem nie mogą być kontuzje, z którymi zmagał się przez całą jesień, bo na wiosnę dostawał szansę niemal w każdym meczu. Chmiest trafił do siatki w Płocku, ale arbiter z niezrozumiałych powodów gola nie uznał. W środę z Odrą cztery razy mógł trafić do siatki, ale na przeszkodzie stanął Feć. Jeśli przełamie się w ostatnim meczu sezonu w Lublinie i jego gole dadzą awans, będzie bohaterem całej Gdyni i nikt mu nie będzie wypominał całego sezonu.

Komentarze (0)