Dzień pożegnań przy Roosevelta

Wtorek będzie sądnym dniem przy Roosevelta. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem Górnika opuści aż siedmiu zawodników. Mowa tutaj o Robercie Szczocie, Pawle Strąku, Damianie Gorawskim, Dawidzie Jarce, a także młodych Mariuszu Gancarczyku, Kamilu Szymurze i Dawidzie Gajewskim. W Górniku nie zagra także Konrad Gołoś.

Finanse Górnika nie mają się najlepiej, ale do rozpaczy przy Roosevelta nadal jest daleko. Działacze beniaminka ekstraklasy sukcesywnie realizują plan cięć w budżecie klubu, aby wydatki ograniczyć do minimum. Dlatego też wszystko wskazuje na to, że we wtorek z Górnikiem pożegnają się Paweł Strąk i Robert Szczot. Zawodnicy ci w śląskim klubie zgarniali kolejno 50. i 60 tyś złotych. Kwota wysoka, zważywszy na ich wkład w postawę zespołu na boisku, znacznie za wysoka. Nic więc dziwnego w tym, że działacze postanowili, że gracze ci opuszczą klub.

- Robert poprosił nas o zgodę na wyjazd na testy medyczne do Grecji, a Paweł przedstawił nam warunki, na których będzie gotów odejść z klubu. My na jego propozycję przystaliśmy i mam nadzieję, że Paweł zachowa się jak mężczyzna i także słowa dotrzyma - powiedział w niedawnej rozmowie z naszym portalem prezes Górnika, Łukasz Mazur. Do decydujących rozmów ma dojść właśnie dzisiaj. I wszystko wskazuje na to, że w obu przypadkach zakończą się one pomyślnie.

Znacznie bardziej skomplikowana jest sytuacja Damiana Gorawskiego. Nieustannie kontuzjowany zawodnik nie jest skory do odejścia z klubu i rezygnacji z ważnego jeszcze przez półtora roku lukratywnego kontraktu wartego 60 tyś złotych miesięcznie. Sfrustrowany uporem bezproduktywnego zawodnika klub złożył wniosek do Polskiego Związku Piłki Nożnej o rozwiązanie umowy z winy zawodnika. Regulamin piłkarskiej centrali mówi jasno, że w przypadku, w którym zawodnik kontuzjowany jest dłużej niż przez okres sześciu miesięcy - kontrakt może zostać rozwiązany lub zarobki obniżone o połowę.

Działacze Górnika liczą jednak na ten pierwszy scenariusz. - Mam nadzieję, że PZPN przychyli się do naszej prośby i kontrakt z Damianem Gorawskim zostanie rozwiązany. Jeśli nie, to będziemy się poważnie zastanawiać nad tym co dalej zrobić. Okaże się wtedy, że zapis na który się powołaliśmy w naszym wniosku jest zupełnie pusty i żeby otrzymać pozytywną decyzję będzie trzeba przywieźć zawodnika na wózku inwalidzkim bez dwóch nóg. Ja sam dziwię się Damianowi, że chce się jeszcze bawić w futbol, kiedy grozi mu kalectwo - kręci głową z niedowierzaniem szef Górnika.

Pierwszą decyzję w sprawie Gorawskiego PZPN przesunął o dziesięć dni. Zgodnie z tym postanowieniem wiążący werdykt powinien zostać wydany dzisiaj. Na tym jednak nie koniec potencjalnych pożegnań z Górnikiem. Praktycznie przesądzone jest odejście do Ruchu Radzionków Kamila Szymury i Dawida Gajewskiego. W obu przypadkach w grę wchodzi roczne wypożyczenie do drużyny beniaminka pierwszej ligi. Niewykluczone, że do kolegów niebawem dołączy Dawid Jarka.

Niechciany przy Roosevelta napastnik występował już w Ruchu w rundzie wiosennej. Po zakończeniu sezonu wyraził chęć pozostania w klubie na dłużej, ale ostatnio nie umiał porozumieć się z działaczami radzionkowian co do warunków kontraktu indywidualnego. Wiele wskazuje jednak na to, że po pierwszej turze rozmów zakończonej fiaskiem obie strony raz jeszcze zasiądą do negocjacji. Ostatnim z zawodników, którzy są na chwilę obecną bliscy odejścia z Zabrza jest były młodzieżowy reprezentant Polski, Mariusz Gancarczyk. Prawy obrońca w ostatnich dniach przebywał na testach w pierwszoligowej Flocie Świnoujście. Zaprezentował się na tyle z dobrej strony, że trenerzy klubu z Pomorza chętnie widzieliby go w swojej drużynie.

Z kolei na pewno w Górniku nie zagra Konrad Gołoś. Charakterny zawodnik przez ostatni tydzień przebywał z zabrzańską drużyną na zgrupowaniu w Zakopanem. Tam zaprezentował się z bardzo przyzwoitej strony i przekonał do siebie trenera Adama Nawałkę. Kiedy wydawało się, że lada dzień obie strony zasiądą do negocjacji zawodnik wykazał się niespotykaną w polskim futbolu odwagą i zaniechał negocjacji.

- Nie czuję się na siłach by grać w piłkę na profesjonalnym poziomie. Kontuzjowane ostatnio kolano ciągle mnie boli i nie ma sensu żebym podpisywał kontrakt z Górnikiem, podczas gdy nie wiem jak będzie wyglądał mój stan zdrowia. Zgrupowanie w Zakopanem miało być dla mnie swoistym testem, który pokazał, że zawodowy futbol już nie jest dla mnie. Zdecydowałem się zakończyć karierę zawodniczą - argumentował swoją decyzję Gołoś.

Źródło artykułu: