Jacek Zieliński (trener Lecha Poznań): Straciłem dziś z 10 lat życia i to jest jedna pewna sprawa. Publiczność na pewno jest zawiedziona. Horror mieliśmy pierwszej klasy, ale nie o to chodziło. Mówiłem, że po pierwszym meczu ta rywalizacja wcale się nie skończyła, a w Europie nie ma już słabych zespołów. Gdybyśmy w pierwszych 15 minutach wykorzystali swoje sytuacje, ten mecz potoczyłby się zupełnie inaczej, a tak zaprosiliśmy Inter do tańca. To mogło się skończyć dla nas bardzo źle. Dobrze, że chłopaki wytrzymali nerwowo serię rzutów karnych. Nie będę już się nad nimi znęcał, ale nie wyglądało to najlepiej. Podejrzewam, że i tak napiszecie to, co chcecie. Nie bardzo interesuje mnie prasa. Zdaję sobie sprawę, że tutaj parę osób czekało, by wyjąć siekierę i rozdzielać ciosy po naszej porażce. Do przegranej jednak nie doszło. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że drużyna funkcjonowała źle. W drużynie też nie ma wielkiej radości. Dajcie nam odetchnąć po tym ciężkim meczu, a na pewno wyciągniemy wnioski z tej porażki.
Kachaber Cchadadze (trener Interu Baku): Myślę, że ten mecz przysporzył wielu wrażeń kibicom w Polsce, jak i Azerbejdżanie. Przede wszystkim muszę podziękować mojej drużynie za to, że potrafiła się podnieść po przegranym meczu u siebie i dzisiaj pokazać serce do gry. Bez wątpienia to spotkanie kosztowało obie ekipy wiele sił. Nasz bramkarz w decydującym momencie nie strzelił rzutu karnego. Karne są jak rosyjska ruletka. Nie mam jednak do niego pretensji. Przecież w historii tacy specjaliści, jak Baresi też się mylili, a bramkarz nie jest przygotowywany do strzelania jedenastek.
Krzysztof Kotorowski (Lech Poznań): Cieszę się, że kibice mnie wspierali, to miłe. Z drugiej strony słychać było też gwizdy, ale kibice mieli prawo czuć się zawiedzeni. My musieliśmy walczyć do końca. Efekt końcowy jest taki, jaki sobie założyliśmy, to znaczy awansowaliśmy i gramy w następnej rundzie ze Spartą Praga. Gdybyśmy strzelili bramkę na początku, mecz byłby spokojniejszy.
Dimitrije Injac (Lech Poznań): Sami sobie narobiliśmy dzisiaj kłopotów. Wystarczyło wykorzystać jedną z kilku bardzo dogodnych sytuacji, a nie byłoby problemów. W pierwszym kwadransie mieliśmy dużo okazji bramkowych, w ogóle to raczej my prowadziliśmy grę. Ta bramka strzelona przez Inter Baku to kara za naszą niefrasobliwość w ataku. Teraz może być już tylko lepiej.