Cristian Diaz: Muszę poznać jak gra Sotirović

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Argentyńczyk Cristian Omar Diaz to jeden z nowych nabytków Śląska Wrocław. Diaz jest napastnikiem i ma być odpowiedzialny za zdobywanie goli. Dwukrotny król strzelców ligi boliwijskiej pomału wdraża się do nowego zespołu.

Argentyńczyk Cristian Omar Diaz to jeden z niedawnych nabytków Śląska Wrocław. To właśnie on ma być odpowiedzialny za zdobywanie goli dla zielono-biało-czerwonych. Jak na razie król strzelców ligi boliwijskiej dopiero zżywa się z nową drużyną. - Widać, że wszystko w Śląsku bardzo dobrze funkcjonuje i piłkarze mają stworzone odpowiednie warunki do treningów i przygotowań do sezonu - czytamy na łamach slaskwroclaw.pl wypowiedź snajpera.

Jakie są jego pierwsze wrażenia z treningów ze Śląskiem? - Gra się tu bardziej kombinacyjnie, więcej operuje się piłką, wykonuje więcej podań. W Boliwii grało się więcej długimi piłkami w kierunku napastników, natomiast w Argentynie gra się nieco szybciej niż tutaj - stwierdza Diaz.

W poprzednim sezonie wrocławianie mieli problem ze zdobywaniem goli. Teraz lekarstwem na to ma być właśnie Cristian Diaz. - Nie czuję z tego powodu presji. Wiem, że kibice i wszyscy w klubie oczekują dużo ode mnie, ale także ja sam oczekuję od siebie wiele. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, żeby zaadaptować się do innego sposobu gry, zgrać z nowymi kolegami i przyzwyczaić się do innych warunków. Muszę teraz dużo trenować i grać - czytamy na łamach oficjalnej strony internetowej wrocławskiego klub wypowiedź napastnika.

W formacji ataku Śląska Diaz ma grać razem z Vukiem Sotirovicem. Ta dwójka ma być odpowiedzialna w głównej mierze za nękanie obrony rywali. - Muszę poznać jak gra Vuk, a on jak ja zachowuję się na murawie, żebyśmy dobrze się rozumieli. Na to potrzeba czasu, a za dużo go nie mamy, bo wkrótce rusza liga. Dlatego musimy dużo ze sobą grać, by przyzwyczaić się do siebie. Mam nadzieję, że jak najszybciej poznamy swoje boiskowe zachowania i będziemy odpowiednio zgrani - wyjaśnił Diaz.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)