Marcin Ziach: Heniu, na co ci przyszło?

Drogi Heniu! Za oknem pada, a mnie zawsze w taką pogodę nachodzą sentymenty. Wiadomość o twojej dymisji z Wisły mną wstrząsnęła, niemniej niż porażka Białej Gwiazdy z Karabagiem. Jeszcze siedem lat temu twoje drużyny śmigały po zielonej murawie niczym F-16 po naszym niebie. A dzisiaj? Heniu na co ci przyszło?

Byłeś trenerem ikoną. Wielkie sukcesy we Francji i Afryce. Mało który polski trener może powiedzieć, że na zachodzie mu się poszczęściło. Ty - tak. Taki Franciszek Smuda od lat marzy by spróbować swoich sił w Bundeslidze, ale nawet nędzne Vfl Bochum nie chce się po niego zgłosić. Ty miałeś szczęście.

Do Polski wróciłeś w blasku fleszy podejmując się pracy z "twoim ukochanym Górnikiem" (co dziwne wcześniej sentymentu do klubu z Roosevelta nie ujawniałeś). Zamieniłeś żabie udka i wino z Bordeaux na kluski śląskie i modrą kapustę.

Zadanie, którego się podjąłeś było ambitne, ale przy tym proste. Z kadry 25 przyzwoitej klasy facetów kopiących piłkę miałeś wyhaczyć jedenastu, potem natchnąć ich mentalnością zwycięzców. Mówiłeś, że potrzebujesz czasu, bo nie masz czarodziejskiej różdżki. Dostałeś i czas i gigantyczne pieniądze na transfery.

Ściągnąłeś "galacticos polakos": Strąka i Gorawskiego, którzy do niedawna grzali ławę w średniakach z Austrii i Rosji, ale nie to było dla ciebie najważniejsze. Ty pamiętałeś, że ileś tam lat wstecz Gora po podaniach od Strąkinho ogrywał jak pachołki obrońców Schalke i Parmy. Na Lazio zabrakło im szczęścia, a może umiejętności? Tego nie wie nikt i nikt się nie dowie.

Niestety zawiodłeś. Górnik grał jak stado słoni. Co z tego, że urwałeś punkty Lechowi, kiedy twoją drużynę złoiły gwiazdy z Piasta i ŁKS-u? Na dobrą metę spadku Górnika (z megabudżetem i gwiazdami w składzie) nikt się nie spodziewał. Ty jednak wiedziałeś już na pierwszej konferencji (może masz w sobie coś z proroka?). - Przychodzę tutaj żeby zbudować dobrą drużynę. Żeby mój Górnik miał zespół na miarę sukcesów sprzed lat. Piętnasty tytuł mistrza? Czemu by nie. No chyba, że spadniemy, to będzie z tym ciężko - pamiętasz te wypowiadane ze śmiechem słowa? Wykrakałeś.

Po spadku w Górniku było ci za ciasno. Posypałeś głowę popiołem i uciekłeś z klubu. Mogłeś chociaż w tym akcie skruchy oddać koszulkę z "15" (alegoria do 15 majstra) i wziąć tę z "2" (może to majster nie jest, ale drugi w historii spadek - też sukces). Nie zrobiłeś tego, a szkoda.

Widać, spadek z Górnikiem nie zniechęcił działaczy do ciebie. Wielkie pojednanie z bossem Wisły Kraków (z którym nie tak dawno rzucałeś się mięsem) i twój powrót na Reymonta znów był wielkim medialnym wydarzeniem. Ale większa była klapa. Przegranego rzutem na taśmę mistrzostwa Polski kibice długo ci nie zapomną. Działacze zapomnieli, a może raczej nie chcieli pamiętać. Znów na transfery poszła gigantyczna kasa. Ściągnąłeś do Wisły kolejny mit z twojej poprzedniej przygody z Krakowem. Żurawski był za słaby na ligę cypryjską, ale na polską w sam raz.

Błysk w dwumeczu z Szawle sprawił, że znów pojawiła się iskierka nadziei, że ci się powiedzie. Bynajmniej. O tym, że jeden "Żuraw" fazy grupowej Ligi Europy nie czyni przekonały cię gwiazdy wicemistrza Azerbejdżanu. Przed meczem, z jak się wydawało drużyną z trzeciego świata nie umiałeś pewnie wymienić ani jednego nazwiska rywala. Dzisiaj twoim obowiązkiem jest zapamiętać takie nazwiska jak: Nadirov, Ismailov, Alijev, Sadygov. Oni zdeklasowali twoją drużynę, obnażyli wszystkie jej braki, upokorzyli cię jako trenera.

- Przegraliśmy jak frajerzy - powiedziałeś. Pytanie tylko, po co? Przecież o tym wiedzieli już wszyscy (czyżbyś bawił się w Palikota polskiej piłki?).

Heniu, na co ci przyszło? Byłeś przez lata legendą polskiej piłki. Jednym z nielicznych, którzy odnosili sukcesy zarówno jako zawodnicy jak i trenerzy. Dzisiaj jesteś symbolem jej upadku.

Na co ci Heniu przyszło? Dzisiaj już nikt o zdrowych zmysłach cię w Polsce nie zatrudni. Może znów wyjedziesz do Afryki i tam dorobisz do emerytury? Selekcjonera szukają bodajże reprezentacje Burkina Faso, Rwandy i Czadu. Ale to byłby czad pracować w Czadzie, co?

A zatem do boju! Obeznanie na rynku transferowym masz, język znasz i jest duże prawdopodobieństwo, że do Afryki jeszcze nie doszły wieści o kompromitacjach z Górnikiem i Wisłą.

P.S. Zawsze zostaje ci jeszcze powrót do Zabrza. Tam, w B klasie występuje "twoja ukochana Stal". To w tym klubie wszystko się zaczęło. Ba, może nawet uda ci się ściągnąć Gorawskiego i Strąka? Oni w tej lidze grać będą na pewno. A czy w rezerwach Górnika czy pierwszej drużynie Stali... raczej ich nie obchodzi. Ważne, że zachowają poziom.

Bywaj zdrów!

marcin.ziach@sportowefakty.pl

Komentarze (0)