W drugiej połowie tego meczu miała miejsce zabawna sytuacja. Sławomir Szary przesunął poza boisko leżącego na murawie zawodnika rywala. Katowiczanom nie spodobało się jego zachowanie. - Dziwią mnie pretensje zawodników Gieksy. Jeżeli chcą walczyć o wysokie cele, to powinni wiedzieć, że nie będziemy dawać im odpocząć, kiedy widzimy, że umierają na boisku. Jak każda inna drużyna, chcieliśmy to wykorzystać - wyjaśnił 31-letni defensor. - Nie chcę tutaj absolutnie oceniać formy GKS-u. Uważam, że to bardzo dobry zespół, z bardzo dobrymi trenerami. Myślę, że katowiczanie zdobędą w tym sezonie jeszcze wiele punktów i będą jednym z faworytów do awansu - dodał po chwili.
Zgodnie z przewidywaniami piłkarze z Bukowej postawili Piastowi dużo trudniejsze warunki niż przed tygodniem Odra. Gliwiczanie mieli problemy zwłaszcza w pierwszej odsłonie tego spotkania. - Staraliśmy się od początku prowadzić grę, a gdy straciliśmy bramkę, za bardzo nie mieliśmy już wyjścia. Musieliśmy się rzucić do odrabiania strat. W pierwszej części gry może nasze dośrodkowania najlepsze nie były, ale niektóre trafiały do adresatów. Dobrą sytuację miał m.in. Kuba Biskup - wyjaśnił zawodnik.
Bezsprzecznie ozdobą piątkowego starcia były przepięknej urody bramki Jakuba Smektały i właśnie Szarego. Część obserwatorów uznała, że zawodnikom Piasta dopisało po prostu szczęście. - Niech będzie, że te bramki to przypadek. Ja po każdym meczu mogę się cieszyć z takich przypadków - skomentował te głosy defensor Piastunek.
Dla Szarego było to dopiero drugie trafienie w barwach gliwickiego zespołu i zdecydowanie najładniejsze. - Uderzyłem na siłę. Próbowałem już w pierwszej połowie, ale wtedy się nie udało. W takich sytuacjach najważniejsze, aby nie przenieść piłki nad bramką. Wtedy nawet z pozoru niecelny strzał po rykoszecie może znaleźć drogę do celu - zakończył zawodnik.