Tymczasowy następca Henryka Kasperczaka na stanowisku trenera Białej Gwiazdy, Tomasz Kulawik zdecydował się na grę jednym wysuniętym napastnikiem (Paweł Brożek) oraz dwoma podwieszonymi za nim zawodnikami (Patryk Małecki i Kamil Rado). "Kula" nie bał się zostawić dawnego kompana z boiska w rezerwie, chociaż "Żuraw" może występować zarówno na szpicy, jak i w roli fałszywego napastnika. - Na Arkę byłbym przewidziany na miejsce Pawła Brożka. Nie te czasy, że się obrażę za ławkę. Po kilku latach wracam do polskiej ligi. Skład jest w przebudowie. Wisła potrzebuje różnych rozwiązań. Trzeba to przetestować właśnie w ważnych meczach, bo kiedyś starsi ustąpią miejsca tym młodszym, którzy muszą się ogrywać - tłumaczy Żurawski i dodaje: - To ciężki i żmudny proces, więc tym bardziej ten zespół czeka bardzo trudny sezon.
Wicemistrzowie Polski pod wodzą Kulawika skutecznie zainaugurowali sezon, ale ciężko mówić o udanym występie na Suchych Stawach. - Skończyło się trochę szczęśliwym naszym zwycięstwem, ale to było najważniejsze, bo po tych ostatnich meczach w pucharach trzeba wygrać. Obojętnie, ale wygrać. Przed Arką mieliśmy taki zamysł, żeby wygrać w jakimkolwiek stylu - mówi "Żuraw".
Kulawik nie bał się postawić na niespełna 20-letniego Kamila Rado, który był jego podopiecznym w drużynie Młodej Ekstraklasy. - Trener musi próbować, wprowadzać nowych. Wiadomo, że taki zawodnik nie będzie grał każdemu meczu w pełnym wymiarze czasowym. Ważne jest, żeby taki piłkarz dostawał szansę nie tylko poprzez trening, ale również poprzez w meczach ligowych. To mu da doświadczenie i będzie mógł pokazać swoje umiejętności - komentuje Żurawski.