Śląsk z dwójką napastników

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przez całą rundę wiosenną z każdej strony Wrocławia do trenera <B>Ryszarda Tarasiewicza</b> dobiegały głosy domagające się gry dwójką napastników. Szkoleniowiec klubu z Oporowskiej konsekwentnie wystawiał jednak do gry osamotnionego <B>Vuka Sotirovica</b>. Dopiero po nieudanej wiośnie zmienił zdanie i latem przestawił zespół na system 4-4-2.

W tym artykule dowiesz się o:

Nowe ustawienie testowane było w trakcie okresu przygotowawczego, a szersze możliwości otworzyły przed trenerem Tarasiewiczem transfery usposobionych ofensywnie graczy z Cristianem Diazem na czele. Pozyskanie argentyńskiego napastnika, który dwukrotnie zdobywał koronę króla strzelców ligi boliwijskiej sprawiło, że kibice we Wrocławiu w końcu będą mogli oglądać obok Sotirovica drugiego napastnika. - Ogólnie współpracuje nam się dobrze, ale jest problem z językiem, bo mówi tylko po hiszpańsku - stwierdził Serb pytany o nowego kompana w napadzie WKS-u, który w zakończonym bezbramkowym remisem spotkaniu z Jagiellonią pierwszy raz zaprezentował się fanom z dwójką atakujących z przodu. Wydaje się, że zmiana systemu wyjdzie wrocławianom na dobre. Już niedzielnym pojedynku o wiele łatwiej niż w poprzedniej rundzie gospodarze dochodzili do sytuacji strzałowych i z mniejszym trudem przedostawali się pod pole karne rywali.

Przesunięcie jednego dodatkowego zawodnika do przodu sprawiło, że Sebastian Mila przestał być tym piłkarzem "podwieszonym" pod Sotirovica i musiał przestawić się na grę w linii środkowej. - Jest mi teraz trudniej - komentuje swoje nowe ustawienie kapitan Śląska o dodaje: - Mam teraz dużo więcej zadań defensywnych, ale tak jest konieczność. Taka pozycja nie będzie jednak dla popularnego Rogera nowością, bo w przeszłości właśnie jako zawodnik środka pola lub lewej flanki wypromował się w Groclinie. - Chyba tak to już będzie wyglądać do końca sezonu. Zresztą łatwiej będzie się przestawić mi niż całemu zespołowi na raz - stwierdza rozgrywający wrocławian i od razu deklaruje - Zrobię wszystko, żeby z każdym meczem prezentować się coraz lepiej.

Na to przecież liczą kibice Śląska, których podczas poprzedniej rundy zespół nie rozpieszczał skutecznością, zwłaszcza na własnym obiekcie. W końcu czym jak nie golami WKS chciałby ściągnąć na nowy stadion na Maślicach 20 tysięcy kibiców, o których Ryszard Tarasiewicz na razie mówi w charakterze marzeń?

Źródło artykułu: