Waldemar Sobota przeszedł z MKS-u Kluczbork do Śląska Wrocław. Już w pierwszym swoim występie w ekstraklasie pokazał, że to materiał na dobrego zawodnika. Kilka jego efektownych rajdów wzbudziło podziw na trybunach. - Szkoda, że nie wygraliśmy. W swoim debiucie w ekstraklasie chciałem wygrać mecz. Niestety to się nie udało. Musimy szukać punktów w następnym spotkaniu. Mam nadzieję, że to się uda. Gra może nie wyglądała najgorzej, brakowało kropki i tego, że nie wygraliśmy. Myślę, że w następnym meczu będzie lepiej - mówił Sobota po meczu.
Jako skrzydłowy Sobota często schodził to środka boiska i tam szukał miejsca do oddania strzału. Po jednym z jego uderzeń piłka o centymetry minęła bramkę. - Zabrakło trochę szczęścia. Uderzyłem tak, jak chciałem. Piłka poszybowała troszkę za wysoko i nie wpadła do bramki. Trzeba szukać punktów w następnych meczach i myślę, że z taką grą będzie na to duża szansa - komentował zawodnik.
W trakcie meczu, po jednej z indywidualnych akcji, pretensje do niego miał serbski napastnik Śląska, Vuk Sotirović. - Vuk miał do mnie pretensje, że mu nie dograłem. Tłumaczyłem mu, że byłem na 16 metrze, murawa była śliska, podanie do niego by musiało być co do centymetra idealne. Zachowałem się tak, a nie inaczej i był z tego rzut rożny. Musimy to z Vukiem na spokojnie przedyskutować - opisywał całe zdarzenie pomocnik.
W niedzielę we Wrocławiu gole nie padły. - Dla kibica może nie był to najlepszy mecz, bo zabrakło tych bramek. Postaramy się w kolejnych meczach zrehabilitować - zakończył Sobota.