Andrzej Juskowiak: Zmazaliśmy plamę

Lech Poznań po raz kolejny nie zdołał zdobyć 3 punktów. Tym razem na drodze Kolejorza stanął łódzki Widzew. Na szczęście przełamali się w końcu napastnicy. Gola dla Lecha zdobył Artjoms Rudnevs.

Wśród kibiców i dziennikarzy wciąż toczy się dyskusja, czy Lech nie powinien zagrać w tym sezonie dwoma napastnikami, z racji tego, że obecnie w kadrze zespołu z Bułgarskiej nie ma piłkarza klasy Roberta Lewandowskiego. - To iloma gramy napastnikami nie zawsze ma bezpośrednie przełożenie na to, ile mamy sytuacji i ile strzelamy goli. Ewentualna zmiana w taktyce zespołu musi być przemyślana i poparta dokładną analizą. Jeśli rzeczywiście nie będziemy stwarzać sobie okazji do zdobycia goli, to być może pomyślimy o zagraniu z dwoma atakującymi - mówi portalowi SportoweFakty.pl Andrzej Juskowiak, trener napastników Lecha. Były piłkarz m. in. Sportingu Lizbona zwraca jednak uwagę także na wady takiego rozwiązania. - Nie możemy, wprowadzając zbyt wielu piłkarzy do napadu, zamykać sobie drogi do roszad w czasie meczów. Musimy mieć kogoś w odwodzie - twierdzi.

W meczu z Widzewem pojawiło się łącznie 3 napastników. To było spore zaskoczenie, bowiem do tej pory Jacek Zieliński najczęściej grał jednym atakującym i był on zmieniany w drugiej połowie przez partnera z ataku. Od początku meczu zagrał Artur Wichniarek, następnie w 56. minucie za słabo spisującego się Semira Stilicia wszedł Artjoms Rudnevs, strzelec gola. Łotysz znalazł się nawet w jedenastce kolejki w podsumowaniu dziennikarzy magazynu Szybka Piłka i tygodnika Piłka Nożna. Trener Zieliński musi być zadowolony z postawy nowego piłkarza Lecha, który przed spotkaniem w Łodzi miał za sobą dwa pełne treningi z zespołem. Przed spotkaniem szkoleniowiec poznaniaków sam nie do końca wierzył w szybkie wkomponowanie się Rudnevsa do zespołu. - Szybkie wkomponowanie się? To zakrawa o kpinę, przecież ma za sobą kilka treningów - mówił na przedmeczowej konferencji trener Lecha.

Dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry Wichniarka zmienił Joel Tschibamba, który zaprezentował się już nieco lepiej niż w poprzednich występach. Wcześniej trener Juskowiak zarzucał mu brak profesjonalizmu i zaangażowania, szczególnie na treningach - Uważam, że Joel rzeczywiście wziął sobie do serca to, co powiedziałem. Ja także rozmawiałem z nim osobiście. Na treningach, ale i już w tym meczu z Widzewem widać było w jego poczynaniach chęć do gry, zupełnie jakby chciał swoją grą udowodnić: jestem tu i na pewno nie oddam łatwo miejsca w wyjściowej jedenastce - dodaje Juskowiak.

Teraz przed Lechem kilka naprawdę ważnych meczów. Po spotkaniu z drużyną z Gdyni Lechitów czeka wyjazd do Dniepropietrowska na potyczkę z Dniprem w fazie play-off Ligi Europy (19 sierpnia), następnie będzie trzeba stawić czoła Cracovii (22 sierpnia), a potem przystąpić do rewanżu z Ukraińcami (26 sierpnia). W tym tygodniu Lechici będą trenować na swoich obiektach, doskonaląc schematy gry i pracując nad wyeliminowaniem błędów.

- Mamy tydzień na uporządkowanie naszej gry, przećwiczenie nowych schematów. Tym razem nie gramy w środku tygodnia, a ten czas powinien nam dużo dać. Najważniejsze, że zmazaliśmy tę plamę porażek 0-1 i strzeliliśmy gola - kończy z optymizmem trener.

Trener Zieliński do środy nie będzie miał do dyspozycji jedynie obrońcy Grzegorza Wojtkowiaka i pomocnika Sławomira Peszki, ponieważ zostali oni powołani przez Franciszka Smudę na towarzyski mecz reprezentacji. Polska w środę o 20.30 zmierzy się w Szczecinie z uczestnikiem Mundialu, ekipą Kamerunu.

Komentarze (0)