Piotr Reiss: Gramy bezmyślnie

Dwa mecze u siebie i tylko jeden punkt - taki mizerny dorobek zgromadziła na swoim koncie poznańska Warta. W ekipie ze stolicy Wielkopolski panują kiepskie nastroje, co potwierdził Piotr Reiss. Doświadczony napastnik poznaniaków ubolewa zwłaszcza nad porażką z Odrą Wodzisław, bo w tym spotkaniu liczył na komplet oczek.

- W ostatnią sobotę zagraliśmy bardzo słabo. Były momenty, że rywale panowali na boisku. Niestety nie wiem, z czego to wynika. Wielka szkoda, bo jeśli nie potrafimy pokonać tak przeciętnego rywala, to będziemy mieli ciężko. Każdy z zawodników musi przemyśleć swoją postawę, zrobić rachunek sumienia i postarać się wnieść coś do zespołu - ocenił "Reksio".

W meczu z Odrą, pomimo słabej gry, do pewnego momentu wszystko układało się po myśli Zielonych. Zbigniew Zakrzewski zdobył gola na 1:0 i wlał nieco optymizmu w serca miejscowych kibiców. Idylla nie trwała jednak długo, bo Odra wyrównała jeszcze przed przerwą. - Nie potrafiliśmy uspokoić swoich poczynań. Towarzyszyła nam nerwowość, mieliśmy też problemy z komunikacją. Sytuacja, po której sędzia podyktował pechowy rzut wolny, zrodziła się w ogromnym zamieszaniu. Padła bramka na 1:1 i to goście czuli się na boisku coraz pewniej. My zupełnie sobie nie radziliśmy i w konsekwencji przegraliśmy - dodał Piotr Reiss.

Jeden punkt w dwóch meczach u siebie to mierny dorobek, zwłaszcza że rywale Zielonych (Termalica Bruk-Bet Nieciecza oraz Odra Wodzisław) do potentatów I ligi nie należą. - Nie wiem czy tak naprawdę dysponowaliśmy w tych pojedynkach atutem własnego boiska. Teoretycznie graliśmy u siebie, ale przynajmniej na razie Stadion Miejski nie jest dla nas takim handicapem jak "ogródek". Na naszych meczach nie pojawia się tłum ludzi, a obiekt jest bardzo duży. To sprawia, że doping ginie - ocenił 38-letni napastnik.

Na konferencji po spotkaniu z Odrą trener Marek Czerniawski dość nerwowo reagował na pytania, poza tym stwierdził, że w trakcie rywalizacji czuł się bezsilny. Jak zatem układa się współpraca piłkarzy ze sztabem szkoleniowym? - Prawda jest taka, że co innego trenujemy, a co innego gramy. Nasza postawa jest dla mnie szokiem, bo na zajęciach wręcz molestujemy pewne zagrania, a gdy trzeba walczyć o punkty, to nie wychodzi nam zupełnie nic. Poszczególni zawodnicy się gubią i taktyka nie jest realizowana. Niestety brakuje nam pomysłu, postępujemy bezmyślnie. Poza tym jeśli widzimy, że jakiś sposób rozgrywania akcji nie funkcjonuje, to należy spróbować prostszych środków. Tego w meczu z Odrą także zabrakło, stąd wynik 1:2. Nie wiem jak poszczególni piłkarze czują się w taktyce, którą preferuje trener Czerniawski. Ja jestem tylko częścią tej machiny i nie ode mnie rozpoczyna się cała zabawa. Jeśli Zbigniew Zakrzewski i ja mamy zdobywać gole, to musimy otrzymywać podania. Inaczej nic z tego nie będzie - stwierdził Reiss.

Teraz Wartę czekają dwa bardzo trudne spotkania. Najpierw poznaniacy zagrają na wyjeździe z GKS Katowice, a później podejmą ŁKS Łódź. - Musimy zacząć zdobywać punkty. W przeciwnym wypadku strata do rywali się powiększy i jej zniwelowanie może nam sprawić spore kłopoty. Wiadomo, że zespół był budowany dość długo, co mogło rodzić problemy ze zgraniem, ale nie tutaj tkwi przyczyna dotychczasowych niepowodzeń. Musimy po prostu wyeliminować bezmyślne zagrania. Jeśli udaje się objąć prowadzenie, to trzeba uspokoić swoje poczynania, przetrzymać piłkę i ją rozgrywać. Myślę, że właśnie to jest klucz do poprawy wyników - zakończył "Reksio".

Komentarze (0)