Rafał Siemaszko: Debiut w barwach Arki to dla mnie wielkie przeżycie

Jest 77. minuta meczu Wisła Kraków - Arka Gdynia. Na placu gry pojawia się Rafał Siemaszko, który zastępuje Pawła Zawistowskiego. Dla urodzonego w Wejherowie piłkarza był to debiut w żółto-niebieskiej koszulce. Debiut szczególny, gdyż zawodnik ten nie krył przywiązania do tych barw.

Rafał Siemaszko urodził się w Wejherowie, a niemal całą dotychczasową karierę spędził grając w Orkanie Rumia. Teraz przywdziewa żółto-niebieski trykot, a debiut w meczu z Wisłą ma dla niego szczególne znaczenie. - Nie ukrywam, że dla mnie to duże przeżycie móc zadebiutować w barwach Arki i to w dodatku w meczu z Wisłą Kraków, która jest niezwykle utytułowanym zespołem. Jest to wielkie przeżycie, a także i przygoda. Z Lechem czeka nas chyba jeszcze trudniejsza przeprawa. Mam nadzieję, że będzie mi dane zagrać choć pięć minut w tym spotkaniu. Cieszę się z każdej minuty spędzonej na boisku - podkreśla 24-letni napastnik.

Rafał nie kryje, że porażka w Krakowie długo była rozpamiętywana przez zespół. - Na pewno czujemy spory niedosyt. Jeszcze kilka dni po tym meczu nie mogliśmy się pogodzić z tym, że nie udało nam się zdobyć chociaż jednego punktu... - wyznaje Siemaszko, który po chwili dodaje: - Mieliśmy ku temu kilka sytuacji. Z kolei ja mogłem doprowadzić do wyrównania już w końcówce spotkania. Gdybym zachował się inaczej, piłka mogłaby wpaść do bramki...Trzeba więc dalej pracować nad tymi elementami, które zawiodły i eliminować błędy. Mamy nadzieję, że w pojedynku z Lechem Poznań uda nam się już zdobyć bramkę.

Jakie nastroje panują w Arce przed meczem z mistrzem Polski? - Do Poznania jedziemy bojowo nastawieni. Mecz z Wisłą to już historia. Teraz trzeba się skupić na najbliższym meczu i to jest nasz cel. Jedziemy po punkty. Na pewno łatwo skóry nie sprzedamy - zapowiada piłkarz Arki.

A w czym należy upatrywać szans Arki w sobotnim pojedynku? - Ze składu Lecha wypadło dwóch zawodników i trener zwracał nam uwagę, aby starać się atakować tą stroną, gdzie poznaniacy mogą mieć problemy - mówi napastnik żółto-niebieskich.

Mimo, iż w kadrze gdynian jest tylko czterech nominalnych napastników to konkurencja w tej formacji jest spora. Wszak trener Pasieka stosuje ustawienie 4-5-1. - Z przodu mamy czterech zawodników, a gramy tylko jednym. Trzeba się więc solidnie napracować, aby wywalczyć sobie to miejsce - przyznaje 24-letni zawodnik, który nawiązuje również do komunikacji w drużynie: - Jeszcze co prawda do optimum daleko, ale wszyscy pracujemy nad tym, aby komunikacja funkcjonowała jak najlepiej.

A jakie cele stawia sobie na ten sezon? - Chciałbym zagrać jak najwięcej i strzelić tyle bramek, ile tylko się da. Jeśli będą to dwie bramki to będę się z nich cieszył. Jeśli będzie pięć to jeszcze lepiej. Konkretnego celu jednak sobie nie zakładam - puentuje Siemaszko.

Komentarze (0)