Informacje o rezygnacji znanych piłkarzy z występów w narodowych barwach nie należą do rzadkich. Różne bywają natomiast motywacje i czasem wydawać może się, że każdy powód jest dobry, by reprezentacyjną karierę zakończyć. Paul Robinson miał dość bycia numerem "3" w bramce reprezentacji Anglii, Ioannis Amanatidis i Wes Brown powiedzieli "pas" w zemście za brak powołania na mundial, Thierry Henry postanowił skoncentrować się na występach w nowym klubie, Wayne Bridge umotywował swoją decyzję osobistym konfliktem z kolegą z drużyny, Dimitar Berbatow chciał dać szansę młodszym od siebie Bułgarom, Emmanuel Adebayor nie mógł otrząsnąć po ataku na piłkarzy reprezentacji Togo, Paul Scholes miał zamiar więcej czasu spędzać z rodziną, a Alessandro Nestę do odmowy selekcjonerowi skłoniła kontuzjogenność. Co ciekawe, zdecydowana większość rezygnacji ma miejsce, gdy zawodnicy znajdują się w stosunkowo młodym wieku - Alan Shearer miał 30 lat, Francesco Totti 31, a ledwie rok starsi od Włocha byli kadrowicze "Oranje": Clarence Seedorf i Ruud van Nistelrooy. Wszyscy z wyżej wymienionych w kolejnych sezonach kontynuowali (lub wciąż kontynuują) z powodzeniem swoją zawodową karierę.
Wydaje się jednak, że większość współczesnych piłkarzy nie tylko nie bagatelizuje narodowych barw, ale przywiązuje do nich ogromną wagę. Portugalczyk Nani, gdy dowiedział się, że kontuzja uniemożliwi mu wyjazd na MŚ, groził, że popełni samobójstwo. Z mundialowego niepowodzenia wciąż nie może otrząsnąć się Carlos Tevez - Argentyńczyk nosi się nawet z zamiarem zawieszenia butów na kołku, bowiem tak bardzo chciał przywieźć Puchar Świata do ojczyzny. Uraz kostki wyeliminował z gry w RPA Michaela Ballacka. - Taka informacja na kilka chwil przed tak ważnym dla mnie turniejem to bardzo gorzka pigułka do przełknięcia - mówił reprezentant Niemiec. Jeden z czołowych graczy "Canarinhos" Alexandre Pato rozpaczał na wieść o braku powołania na mundial: - Jestem rozczarowany, nie mogę w to uwierzyć! Jednak będę ciężko pracował, by zagrać w MŚ 2014. Żal i smutek czuł również Samir Nasri, gdy okazało się, że zabraknie go w RPA: - Nie jest mi teraz łatwo. Chcę poznać przyczyny tej fatalnej dla mnie decyzji - stwierdził Francuz.
Podobnych przykładów nie brakuje również w niedalekiej przeszłości. Pominięcie w 1978 roku Diego Maradony przez selekcjonera Cesara Luisa Menottiego piłkarz komentował: - Nigdy mu nie wybaczyłem, ani nie wybaczę. Uważam, że zrobił coś bardzo głupiego. To największe rozczarowanie mojego życia wpłynęło na moją przyszłą karierę i bardzo mnie zmobilizowało. Niemniej zawiedziony był Romario - płakał, gdy zabrakło go w kadrze na mundial w 1998 roku. Jednak nie wszystkim zależało na reprezentowaniu narodowych barw; Argentyńczycy Claudio Caniggii i Fernando Redondo długo godzili się na swoją absencję w "Biancocelestes" tylko dlatego, że nie chcieli... obciąć długich włosów. Bez emocji do braku powołania na mundial 2010 podszedł natomiast słynny Ronaldinho: - Nie jestem rozczarowany. Jeśli trener Carlos Dunga nie chciał mnie powołać, to jego wybór i ja nie chcę tego komentować - mówił najlepszy piłkarz 2005 roku.
Jak pokazują powyższe przypadki, stosunek zawodników do swojej partycypacji w drużynie narodowej bywa skrajnie różny. W czasach dominacji futbolu klubowego, gdy szkoleniowcy i menadżerowie robią wszystko, by zredukować do minimum ilość wyjazdów piłkarzy na zgrupowania reprezentacji (i domagają się rekompensaty finansowej za kontuzje graczy!), warto przytoczyć przykłady poświęcenia dla ojczyzny. Zarówno Arjen Robben, jak i Kaka czuli podczas mundialowych spotkań, jak przyznają, potworny ból i, decydując się na udział w nich, wiedzieli, że grozi im poważna kontuzja. Didier Drogba wystąpił w RPA, chociaż kilka dni wcześniej złamał kość w prawym ramieniu. Mistrzostwo świata z przewlekłą kontuzją mięśni wywalczył Xavi. W nieco inny sposób poświęcili się Urugwajczyk Luis Suarez, który w pamiętnym ćwierćfinale MŚ, świadomy, że zostanie wyrzucony z boiska, nie wahał się zatrzymać piłki na linii bramkowej rękami, by przedłużyć szanse zespołu na zwycięstwo, oraz David Beckham - będąc kontuzjowanym, pojechał na mundial wspierać kolegów z ławki rezerwowych, a obecnie, choć selekcjoner Fabio Capello uważa "Becksa" za zbyt starego na kadrę, zarzeka się, że nic ani nikt nie skłoni go do zakończenia reprezentacyjnej kariery.
Trudno jednoznacznie zawyrokować, co decyduje o przywiązaniu niektórych piłkarzy do narodowych barw oraz ich zupełnym lekceważeniu przez innych. Jedni kierują się z pewnością miłością, oddaniem i przywiązaniem do ojczyzny, będąc patriotami, nie chcą rozczarować tysięcy fanów oczekujących w kraju na sukcesy. Innym przyświecają motywacje stricte osobiste, takie jak niechęć do trenera, uraza wynikająca z wydarzeń z przeszłości, zmęczenie czy poczucie zbędności w drużynie. Nieliczni brylują w kadrze, zawodząc w klubie (np. Miroslav Klose i Lukas Podolski), lecz zdecydowana większość błyszczy na co dzień, by prezentować się zdecydowanie słabiej w reprezentacji.(np. Lionel Messi, Cristiano Ronaldo czy Wayne Rooney). Czy umyślnie lekceważą narodowe barwy, czy też są słabiej zżyci i zgrani z kolegami z kadry i mają mniej czasu nie przygotowania? Niełatwo udzielić wiążącej odpowiedzi, lecz wątpliwości nie ulega, że dla wielu świetnych zawodników gra w reprezentacji nie jest priorytetem, także ze względów finansowych. Na zakończenie warto przytoczyć dwie zupełnie odmienne postawy: Mario Balotelli przed niedawnym debiutem w ekipie Włoch mówił: - Jestem bardzo dumny i więcej niż szczęśliwy, chociaż połowa Italii głośno sprzeciwiała się jego występowi w "Squadra Azzura". Z kolei Stephen Ireland, 24-latek z ManCity, 3-krotnie "uśmiercał" własną babcię, by tylko uniknąć udziału w zgrupowaniu reprezentacji Irlandii...