Ulatowski przeprasza i ostrzega: Na Legii narodził nam się zespół, z którym trzeba się liczyć

Dzień po dramatycznym spotkaniu z Legią Warszawa trener Cracovii, Rafał Ulatowski przyznał, że w czasie pomeczowej konferencji prasowej poniosły go emocje i we wtorek w rozmowie telefonicznej przeprosił arbitra Daniela Stefańskiego za niektóre swoje słowa.

Opiekun Pasów dodał jednak, że w dalszym ciągu nie może pogodzić się z kontrowersyjną decyzją sędziego o podyktowaniu w doliczonym czasie gry rzutu wolnego pośredniego, po którym Wojskowi zdobyli zwycięską bramkę.

- Można było zremisować ten mecz, ale nie przegrać w tak skandalicznych okolicznościach. Było 1:1, 93. minuta, bramkarz miał piłkę w rękach, minuta do końca i my mamy piłkę. Legia też się cofała na swoją połowę, żeby bronić wyniku. Dlaczego wcześniej ani razu nie podszedł do niego, tylko dopiero w 93. minucie, kiedy wiemy, że jak trwoga, to do Macieja Iwańskiego do rzutu wolnego. Niech sędzia jedzie z nami do Krakowa, i niech posłucha, co mają do powiedzenia piłkarze, trenerzy i kibice. Jakby kibice dowiedzieli się, że jedzie do Krakowa, to wiecie co by było? Wisiałby na wieży mariackiej. Czy pamiętacie w historii polskiej ligi, żeby sędzia podyktował rzut wolny za to, że bramkarz trzyma piłkę w rękach? Nikt nie widział i nikt nie zobaczy! W historii futbolu to się nie zdarzy, bo sędziowie będą mieć w porach, żeby czegoś takiego nie podyktować! - grzmiał trener Cracovii.

Niespełna 24 godziny po spotkaniu podszedł do sprawy już spokojniej. - Jesteśmy ludźmi. Ja podchodzę emocjonalnie do wszystkich spraw, w które wkładam serce. Powiedziałem wcześniej, że chcę widzieć Pasy z pasją i ta pasja ma wychodzić również ode mnie. Kiedy w moim odczuciu i w odczuciu wszystkich piłkarzy oraz kibiców Cracovii stała się krzywda i ktoś przeszkodził nam w zdobyciu nawet jednego punktu, to zareagowałem w taki, a nie inny sposób. Poniosło mnie. To nie były normalne słowa, ale zostały one wypowiedziane pod wpływem pewnych rzeczy, które zaszły na boisku w samej końcówce tego spotkania - mówi Rafał Ulatowski. - Zadzwoniłem dziś do pana Stefańskiego, rozmawialiśmy i przeprosiłem za słowa o wieży mariackiej. One nie były na miejscu. Myślę jednak, że wszyscy mnie rozumieją i wszyscy rozumieją to, co stało się na boisku - uzupełnia.

Szkoleniowiec Pasów w dalszym ciągu jednak nie chce się pogodzić z decyzją sędziego Stefańskiego: - Nigdy wcześniej w historii futbolu żaden sędzia nie podyktował rzutu wolnego pośredniego za takie przewinienie w doliczonym czasie gry. To był ewenement i nim pozostanie do końca futbolowych dni. Nie zgadzam się z tą decyzją. Mogę się z nią nie zgadzać. to jest moja prywatna opinia. Zdaję sobie sprawę z tego, że słowa, które wypowiedziałem pod adresem pana Daniela Stefańskiego i tego, w jaki sposób byłby potraktowany w Krakowie były wypowiedziane zbyt gwałtownie. Cracovia to klub, który ma wspaniałych i oddanych kibiców jeżdżących za drużyną, a zespół jest ich wizytówką. Dlatego też wszystko co robimy, robimy dla naszych fanów i z nimi się utożsamiamy. Powtórzę jeszcze raz: moje słowa na pewno nie były logiczne, ale wypowiedziane pod wpływem olbrzymich emocji.

W poniedziałek na pytanie, co dalej z Cracovią, Ulatowski odparł: - Jedziemy na Lecha i Koronę. Nikt się nad nami nie zlituje, ale my sobie poradzimy, bo mamy dobrą drużynę, co już pokazaliśmy. We wtorek uzupełnił: - Dla mnie najważniejsze jest to, że zobaczyłem drużynę na boisku i poza nim. Dostrzegam olbrzymiego ducha walki u moich piłkarzy. Szkoda, że poznałem to w takich okolicznościach. Cieszę się, że tak to się stało, bo wczoraj narodził nam się zespół, z którym będą się musieli wszyscy liczyć.

Komentarze (0)