Olimpia Grudziądz nie zwalnia - relacja z meczu Jarota Jarocin - Olimpia Grudziądz

Olimpia Grudziądz zaliczyła kolejne zwycięstwo w grupie zachodniej II ligi. Tym razem wyższość drużyny Marcina Kaczmarka musiała uznać Jarota Jarocin.

We wtorek piłkarze z II ligi po raz pierwszy w tym sezonie zagrali w środku tygodnia. Piłkarze Jaroty Jarocin (grała jako gospodarz na stadionie Warty) i Olimpii Grudziądz przed meczem byli na ustach całej grupy zachodniej II ligi, bowiem jak jedyni w ten dzień rozgrywali swój mecz. Rywalizację beniaminka z liderem obserwował m. in. trener Zawiszy Bydgoszcz, Maciej Murawski. Reszta spotkań tej kolejki zaplanowano na środę. Wynika to z tego, że swój mecz w tym tygodniu gra jako gospodarz w Poznaniu także Polonia Nowy Tomyśl.

Zdecydowanie lepiej to spotkanie rozpoczęli gospodarze i w pierwszych minutach niewiele zabrakło im do szczęścia. Zaraz po pierwszym gwizdku sędziego z dystansu huknął Gościniak, ale bramkarz Zarzycki pokazał, że piłkarze Jaroty będą musieli mocno się postarać chcąc go pokonać. W 6. minucie Gościniak ponownie próbował szczęścia, jakby zachęcony tym, że poprzedni strzał golkiper gości obronił ze sporym trudem. Tym razem jednak piłka poszybowała metr nad poprzeczką, a na trybunach słyszeliśmy jęk zawodu niezadowolonych kibiców z Jarocina, którzy jeszcze nie wiedzieli co ich będzie czekać w drugiej połowie. Pierwszym ostrzeżeniem była bardzo dobra okazja bramkowa dla Olimpii w 11. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Domżalski zgrał piłkę do Ruszkula. Wydawało się, że po jego strzale futbolówka zatrzepoce w siatce, ale jeden z zawodników Jaroty w ostatniej chwili dostawił nogę i zatrzymał piłkę.

Jarota jednak nie rzuciła się do ataków, żeby zdobyć bramkę i skarcić tym samym przyjezdnych. Stopniowo podopieczni Owczarka oddawali inicjatywę gościom i mogło się to dla nich źle skończyć w 28. minucie. Ruszkul dostał świetne prostopadłe podanie od Pawlaka, ale w sytuacji sam na sam długo zwlekał z oddaniem strzału, aż… się doczekał interwencji bramkarza gospodarzy. Mimo słabej gry, podopieczni trenera Czesława Owczarka mogli wyjść niespodziewanie na prowadzenie już w doliczonym czasie gry. Kieliba jednak zamiast trafić piłką do bramki, trafił głową w słupek i całe szczęście, że nie skończyło się to rozcięciem głowy i utratą przytomności, jak przypadku obrońcy Lecha, Bartosza Bosackiego.

Piłkarze obydwu drużyn nie błysnęli formą w pierwszej połowie. Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando gości. Po raz kolejny powiedzenie: co się odwlecze, to nie uciecze, znalazło swoje potwierdzenie w rzeczywistości. Zawodnicy Olimpii konsekwentnie dążyli do wygranej i zostali za to nagrodzeni. W 48. minucie rzut wolny z 35. metrów wykonywał Rogóż. Oddał płaski i piekielnie mocny strzał. Piłka otarła się jeszcze od jednego z obrońców i wpadła do siatki. - Nie uważam, że ten gol obciąża konto bramkarza. Winny jest ten obrońca, od którego odbiła się ta piłka - ocenił po meczu trener Jaroty, Czesław Owczarek, ale nie chciał zdradzić nazwiska nieszczęśnika. Bramkarz z Jarocina, Brzostowski, nie był winny także sytuacji z 83. minuty. Kryszak wspaniale przymierzył z wolnego z 25 metrów. Jeśli kogoś można winić, to chyba sędziego, ponieważ podyktował bardzo wątpliwe przewinienie na Ekwueme. Na nic zdały się protesty gospodarzy, bo oto na tablicy świetlnej po stronie gości pojawiła się dwójka, a czasu było coraz mniej.

Sytuacja z 85. minuty była klasycznym dowodem na bezradność obrony ekipy gospodarzy. Defensywa została rozmontowana przez Domżalskiego i Ekwueme. Ten pierwszy pokonał Brzostowskiego i nie pozostawił złudzeń, kto w tej rywalizacji był lepszy. Lider po raz kolejny pokazał klasę, zwyciężając po raz czwarty z rzędu i zostając samodzielnym liderem. Jak długo ekipa z Grudziądza będzie zajmować tę pozycję? - My podchodzimy do tego spokojnie, głowy nam się nie palą - twierdzi trener Marcin Kaczmarek. Pytanie tylko czy nie pali się w Jarocinie, skoro Jarota przegrała trzeci kolejny mecz?

Jarota Jarocin - Olimpia Grudziądz 0:3 (0:0)

0:1 - Rogóż 48'

0:2 - Kryszak 83'

0:3 - Domżalski 85'

Jarota Jarocin: Brzostowski - Idzikowski, Kieliba, Śliwa, Czabański (76' Stawiński), Cierniewski, (57' Danielak), Matusiak, Bartoszak, Jeżewski (69' Matuszewski), Garbarek, Gościniak.

Olimpia Grudziądz: Zarzycki - Wacławczyk (74' Hajczuk), Kowalski, Brede. Ratajczak, Pawlak, Kryszak, Domżalski, Ruszkul (78' Kościukiewicz) Rogóż. Sulej (73' Ekwueme).

Żółte kartki: Gościniak, Czabański, Daniel, Matuszewski (Jarota).

Sędzia: Jacek Lis (Katowice).

Źródło artykułu: