Sędzia najsłabszym aktorem - relacja z meczu Zawisza Bydgoszcz - Miedź Legnica

Piłkarze Zawiszy Bydgoszcz i Miedzi Legnica dostosowali się do dyspozycji sędziego Dominika Sulikowskiego i stworzyli mizerne widowisko. Ostatecznie z remisu bardziej ucieszyli się gracze Janusza Kudyby.

W porównaniu z poprzednim meczem z Polonią Nowy Tomyśl w bydgoskim zespole zaszła jedna poważna zmiana. W podstawowym składzie zadebiutował były obrońca Warty Poznań, Błażej Jankowski. Tym razem zabrakło miejsca dla Tomasza Warczachowskiego. - Teraz będziemy grać co dwa dni i nasi zawodnicy potrzebują trochę odpoczynku. Ponadto Jankowski w Pucharze Polski wystąpić nie może i dlatego dałem mu szansę - tłumaczył swoją decyzję trener Maciej Murawski.

Od pierwszych minut środowego pojedynku było widać, że Miedź przyjechała do Bydgoszczy głównie po jeden punkt. Piłkarze Janusza Kudyby umiejętnie skracali pole gry, a kiedy trzeba ostro faulowali swoich rywali. Taką grę oglądaliśmy chociażby w pierwszej połowie, kiedy w zamieszaniu podbramkowym piłkę do siatki skierował Paweł Kanik. Sędzia wcześniej także nie zauważył ewidentnego rzutu karnego dla gospodarzy. - Staramy się robić wszystko, co można. Jednak wszyscy robią nam pod górkę. Przed strzałem Kanika nasz zawodnik został powalony na ziemię. Tak samo Garuch powinien zostać ukarany czerwoną kartką po ostrym wejściu w moją stopę. To jest po prostu coś niemożliwego - komentował nerwowy Łukasz Ślifirczyk.

Napastnik Zawiszy wspólnie z Pawłem Kanikiem starał się szybkimi akcjami rozmontować szczelną defensywę rywali. Jednak ich strzały były nieskuteczne, a swoje ''trzy grosze'' wtrącił arbiter Dominik Sulikowski. Jedenaście żółtych kartek świadczy o tym, że sędzia był najsłabszym aktorem środowego pojedynku, z czym zgodzili się trenerzy obu ekip. - Zastanawiam się, czy komuś zależy na tym, aby Zawisza nie awansował do I ligi. To była parodia sędziowania. Wejście Garucha kwalifikowało się na czerwoną kartkę. Ponadto sytuacja z nieodgwizdanym rzutem karnym wpłynęła na całe spotkanie - dodał Murawski. - Jeśli na początku spotkania podczas przepychanki od razu karze zawodników dwiema kartkami, to niedługo pojedynki ligowe zespoły będą toczyć w siedmiu na siedmiu - grzmiał Janusz Kudyba.

Bydgoszczanie jednak powinni strzelić przynajmniej jedną bramkę. Niestety, Zawiszy tradycyjnie zabrakło precyzji. Zwłaszcza w drugiej części, kiedy niebiesko-czarni praktycznie nie schodzili z połowy rywali. Na boisku pojawił się też młody wychowanek Paweł Tabaczyński. W samej końcówce po dośrodkowaniu Stefańczyka mógł ładną główką odmienić losy spotkania. Niestety, jego uderzenie, podobnie jak wiele innych okazało się niecelne. - Mimo to jego występ zaprocentuje. Za jakiś czas powinien wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie - zakończył Murawski.

Zawisza Bydgoszcz - Miedź Legnica 0:0

Zawisza Bydgoszcz: Witan - Stefańczyk, Jankowski, Dąbrowski, Wasikowski, Galdino, Juszkiewicz, Okinczyc, Tarnowski, Kanik (67' Tabaczyński), Ślifirczyk, (82' Maziarz).

Miedź Legnica: Syamin - Żółtowski, Kucharzak, Paszliński (90' Zieliński), Piotrowski, Kowal (64' Balicki), Cisse (61' Spaczyński), Imaniowski, Bzdęga, Garuch, Orłowski (75' Mazurkiewicz).

Żółte kartki: Okinczyc, Ślifirczyk, Dąbrowski (Zawisza) oraz Garuch, Imaniowski, Zieliński, Paszliński, Zieliński, Piotrowski, Żółtowski, Cisse (Miedź).

Sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk).

Widzów: 2000 (gości: 6).

Źródło artykułu: