Zarządzanie klubem nie jest oderwane od życia codziennego - rozmowa z p. o. prezesa KSZO, Piotrem Zielińskim

Dla Piotra Zielińskiego priorytetem jest to, aby klub funkcjonował jak najlepiej. W tym tygodniu być może podpisze kolejne umowy z piłkarzami, którzy mają wzmocnić ostrowiecką drużynę. O najbliższej przyszłości klubu, zarządzaniu spółką i nowych umowach portalowi SportoweFakty.pl opowiedział p. o. prezesa KSZO - Piotr Zieliński.

Anna Soboń: W tym tygodniu minie dwa miesiące od kiedy pełni pan obowiązki prezesa KSZO. Jaki to był czas?

Piotr Zieliński: Na pewno był to okres trudny, wyczerpujący, ale jednak dający duże nadzieje na to, że te działania, które przez te dwa miesiące zostały wykonane będą skutkowały - może nie w najbliższej przyszłości, w ciągu tygodnia czy dwóch, ale może w perspektywie kilku miesięcy - i będą dostrzegane przez kibiców i osoby czytające między innymi ten wywiad. Działania, które zostały wykonane to głownie redukcja kosztów i próby zwiększenia przychodów. Idea, którą chcemy realizować jest dopasowanie wydatków do przychodów, w taki sposób, żeby bilans wychodził na zero, czyli to co chciałem wykonać od samego początku powoli staje się realne. Wydajemy tyle na wynagrodzenia piłkarzy, pracowników, obsługi, że pokrywane są one z przychodów, które mamy w formie stałej. Mam tutaj na myśli "Celsę" i znaczna część wynagrodzeń dla piłkarzy, która pochodzi ze stypendiów. Niestety, za nami jest jeszcze długi ogon złych zobowiązań, które powolutku stają się bardzo wymagalne, ale myślę, że przy odrobinie dobrej woli uda nam się z wierzycielami porozumieć w taki sposób, aby nie było jakichś nieprzyjemnych egzekucji komorniczych. Taka jest idea jeśli chodzi o poziom finansowy klubu.

A poziom sportowy?

- Jeśli chodzi o kwestię sportowy, to trudno po tych kilku meczach mówić, że jest już dobrze czy bardzo dobrze. Wydaje się, że jest na razie stabilnie. Mamy zespół, który się ze sobą zgrywa, coraz bardziej nabiera ligowego doświadczenia, obycia. Gramy zawodnikami, którzy można powiedzieć są równi, gdyż nie ma w naszym zespole gwiazd - wszyscy są maksymalnie zaangażowani i starają się, żeby osiągać w meczach jak najlepszy rezultat. Może kiedy spotkamy się za kolejny miesiąc, sytuacja piłkarska - sportowa będzie trochę wyższa niż obecnie, bo bardzo chcemy, żeby tych zdobytych punktów było więcej.

Na początku przy pana nazwisku wszędzie się pojawiał skrót p. o (pełniący obowiązki) Prezesa KSZO. Teraz już coraz częściej jest to pomijane, wiec wyjaśnijmy jak to obecnie wygląda?

- Nic się w tej kwestii nie zmieniło. To ciągle jest formalnie pełniący obowiązki prezesa KSZO, oddelegowany z Rady Nadzorczej Spółki do pełnienia funkcji członka Zarządu, wiec może to jest tylko uproszczenie jeśli ktoś posługuje się bez tego skrótu.

Jaka jest wizja na najbliższą przyszłość?

- Ten okres, na który zostałem wybrany jest okresem trzymiesięcznym i po nim może nastąpić dalsze oddelegowanie, może być już wybór na pełnoprawnego członka Zarządu - opcji i możliwości jest dużo, a czas pokaże jak to się skończy. O tym będziemy mogli rozmawiać w okolicach 24 września, bo wtedy upływa okres oddelegowania.

Nie jest to oddelegowanie za karę?

- Nie, nie - to nie jest za karę (śmiech), bo tak naprawdę bycie członkiem, czy też pełnienie funkcji członka Zarządu w KSZO oczywiście jest opatrzone jakimś tam ryzykiem, ale nie traktuję tego jak formę jakiejś kary. Prawda jest taka, że nie da się wszystkim pochlebić i ze wszystkimi utrzymać idealnych stosunków, bo tutaj jest to na zasadzie pewnego rodzaju łączenia ognia z wodą. Bo albo finanse, albo poziom sportowy, albo relacje klub - kibice. Idealnie w każdym z tych trzech wariantów nie może być. Próbuję doprowadzić do sytuacji, żeby jak najbardziej idealnie było jeśli chodzi o kwestie finansowe i jak najbardziej idealny poziom sportowy, a z kibicami bywa różnie. Troszkę zarzutów ze strony kibiców się pojawia, bo jest nie tak jakby oni sobie życzyli, ale każdy ma prawo oceniać ten stan rzeczy po swojemu, a ja do końca się z nimi nie zgadzam.

Kwestia odżywek dla zawodników pozostaje niezałatwiona. Dlaczego tak się dzieje, że ostrowieccy piłkarze ich nie otrzymują?

- Jeśli chodzi o kwestię odżywek, to klub bardzo okazjonalnie wspierał piłkarzy w latach ubiegłych. Ciężko nazwać to jakąś stałą akcją. W tej chwili w zasadzie się to nie odbywa, a to z prostej przyczyny. Żeby skutecznie odżywiać zawodnika, trzeba mieć jego dokładne badania, z których by wynikało ile i jakich mikroelementów potrzebuje jego organizm. Trzeba wykonywać specjalistyczne badania, a dawanie odżywek tylko dlatego, że to są odżywki niekoniecznie będzie skutkowało pozytywnie na jego postawę i grę na boisku. To są hasła, których myślę, że nie należy wykorzystywać w tym celu. Takie badania są drogie, jak również nie są do wykonania w Ostrowcu Świętokrzyskim. Ich przeprowadzenie wiązałoby się z wyjazdami do innych miast z ośrodkami medycyny sportowej. To jest już inny poziom organizacyjny i tysiące złotych niezbędne na systematyczne prowadzenie takiej działalności.

Jest szansa, że w niedalekiej przyszłości klub ponownie zatrudni trenera od przygotowania fizycznego?

- Trudno negować wiedzę i przygotowanie merytoryczne Pana Kordiana Wójsa, który był trenerem przygotowania fizycznego w poprzednim sezonie tylko, że sama osoba posiadająca specjalistyczną wiedzę to za mało, żeby mówić o sukcesie. Potrzebny jest jeszcze specjalistyczny sprzęt inaczej ciągle jesteśmy w połowie drogi i nie jestem przekonany, czy takie rozwiązania są skuteczne i właściwe. Jeśli kiedyś klub pójdzie w takim kierunku profesjonalnego przygotowania, to będziemy musieli wydać trochę funduszy na sprzęt i wtedy będzie można myśleć o zatrudnieniu trenera odnowy biologicznej.

Taktyka piłkarska jaką widać na boiskach ligowych to jest również jakiś sposób na zarządzanie klubem - brzydko, ale skutecznie?

- Nie, to nie jest kwestia zarządzania. Zarządzanie klubu powinno się odbywać w sposób przejrzysty i musi być skuteczne, a niekoniecznie widowiskowe. Zarządzanie klubem nie jest oderwane od życia codziennego. Nawet momentami bardzo zbliżone, bo każdy wie jak postępować z budżetem domowym, żeby mu ten budżet wychodził na zero. Jak w życiu są chwile miłe i smutne. Do takich przyjemnych można zaliczyć zwycięstwa w meczach, a do tych smutniejszych, negocjacje w kwestii spłaty zobowiązań, co na pewno do przyjemnych rzeczy nie należy. To co robimy tutaj w klubie, czasami nie jest popularne, np. wszytki zagadnienia związane z identyfikacją uczestników meczów piłkarskich, którą musimy stosować zgodnie z ustawą od dnia 1 sierpnia tego roku. Przez niektórych jest to postrzegane jako wymysł klubu. Niestety to jest konieczność i my to robimy, bo musimy. To nie jest dla nas przyjemne i chcielibyśmy wszystkich wpuszczać na stadion, a czas poświęcony na zakup biletu był jak najkrótszy, niestety z konieczności i jak do tej pory braku elektronicznego systemu kontroli, cała procedura spisywania danych odbywała się do tej pory ręcznie, co wydłużało czas wejścia na stadion. Jednak już 28 sierpnia, według wszystkich znaków na niebie i ziemi to się zmieni i będzie już funkcjonował elektroniczny system identyfikacji osób wchodzących. Będzie szybciej i bezpieczniej, jednak każdy musi posiadać dowód osobisty, którym będzie się posługiwał podczas meczu.

Kibicom niekoniecznie się to podoba.

- Niektórzy kibice takie działania odbierają jako uderzanie bezpośrednio w nich, natomiast my to robimy, bo musimy. To nie są medialne działania, czy też dobrze oceniane, ale są konieczne do wykonania.

Pierwszy kontrakt jaki pan podpisał w KSZO był związany z osobą Klaudiusza Łatkowskiego. Czy będzie to wspominane jakoś wyjątkowo sentymentalnie?

- Myślę, że aż tak sentymentalny tutaj nie będę, bo tych umów już trochę w życiu podpisałem i do żadnej jakichś specjalnych sentymentów nie miałem. Pewnie długopis jeszcze się przyda, ponieważ będziemy chcieli zawrzeć jeszcze pewne kontrakty, liczymy bowiem na kolejne wzmocnienia. Chcemy się wzmocnić bardziej skutecznie, niż ostatnio - myślę tutaj o kontrakcie z Pawłem Wasilewskim, który nas trochę zawiódł.

Ostatni na chwilę obecną kontrakt przysporzył troszkę problemów.

- Gdyby ktoś nam powiedział, że tak się potoczą losy Pana Wasilewskiego, że w sobotę, tuż przed meczem trener dostanie informację, że zawodnik nie bardzo ma ochotę do gry w tym meczu, to przed złożeniem stosownych podpisów, osobiście bym go podarł.

Do końca miesiąca można jeszcze zawierać umowy z nowymi piłkarzami. Czy to dotyczy również KSZO?

- Mamy jeszcze dwa tygodnie na dokonanie wzmocnień i takich rzeczywiście chcemy dokonać. Chcemy, aby zgrany zespół co najmniej wygrywał na własnym stadionie, licząc na ewentualne miłe niespodzianki w meczach wyjazdowych. Dlatego też chcemy się wzmocnić piłkarzami troszkę bardziej znanymi i to powinno się w tym tygodniu udać.

Komentarze (0)