Bartłomiej Konieczny: Nie można każdego meczu grać z fajerwerkami

Bartłomiej Konieczny to bezprecedensowy filar bielskiego bloku defensywy. Razem ze swoimi kolegami potrafi skutecznie rozmontować nie jeden atak przeciwnika. W ostatnim meczu Górali z Odrą Wodzisław walczył tak ambitnie, że polała się krew.

Bartłomiej Konieczny to prawdziwy twardziel! 29-letni obrońca nie boi się ostrych pojedynków z napastnikami przeciwnika. Podczas piątkowego meczu Podbeskidzia z wodzisławską Odrą zawodnik w ferworze walki przypłacił swoją ambicję rozciętym łukiem brwiowym oraz podbitym okiem. - Tak się zdarza. Dostałem w łuk brwiowy, do tego oczko jeszcze ładnie wygląda. Wręcz idealnie na chrzest córki - żartował po meczu.

Jak na razie blok defensywy Podbeskidzia jest najszczelniejszą tego typu zaporą w pierwszej lidze. Górale stracili zaledwie jedną bramkę, którą udało zdobyć ekipie Kolejarza Stróże. W czym tkwi recepta na tak wysoką skuteczność? - Doskonale się rozumiemy. Poza tym w bramce mamy wspaniałego golkipera jakim jest Richard Zajac. Jeśli my się pomylimy to zawsze można liczyć na niego. Mam nadzieję, że tak będzie już do końca - wyjaśnia bielski defensor.

Podbeskidzie wygrało spotkanie dzięki szczęśliwie zdobytej bramce Macieja Rogalskiego. Tak naprawdę tego dnia Górale nie stworzyli ani jednej klarownej sytuacji. - Bramka padła w idealnym momencie, kiedy nie układało nam się na boisku tak jakbyśmy chcieli. Nie można każdego meczu grać z fajerwerkami. Najważniejsze jest to, żeby wygrywać - kończy Bartłomiej Konieczny.

Komentarze (0)