W minionym sezonie kielczanom brakowało rasowego snajpera, który umiałby sfinalizować trud całej drużyny. Początek bieżących rozgrywek to przełom na tym polu. Niedzielan do siatki trafił po raz czwarty w czwartym kolejnym meczu. Czyli więcej, niż Krzysztof Gajtkowski w całym poprzednim sezonie.
Były napastnik Ruchu Chorzów tym razem wykorzystał perfekcyjne dogranie Ediego Andradiny. Brazylijczyk bez zastanowienia posłał kąśliwą piłkę na wolne pole, a wciąż szybki mimo swojego wieku Niedzielan (ma już 31 lat), minął Łukasza Merdę zastępującego w bramce Marcina Cabaja i spokojnym strzałem posłał piłkę siatki.
Chwilę wcześniej jednak to krakowianie mieli znakomitą szansę na to, by wyjść na prowadzenie. Bartosz Dudzic uderzył mocno i płasko po ziemi, ale Zbigniew Małkowski końcami palców sparował piłkę do boku. Korona szybko wyprowadziła kontrę, po której Niedzielan zdobył właśnie gola.
W 41 minucie popularny "Wtorek" miał jeszcze jedną okazję do strzelenia bramki. Znów został świetnie obsłużony przez partnerów z drużyny, lecz tym razem golkiperowi gości udało się zatrzymać szarżującego napastnika. Niedzielan w tej sytuacji był na wyraźnym spalonym, co widzieli na stadionie prawdopodobnie wszyscy, z wyjątkiem sędziego liniowego, który tego dnia był w bardzo kiepskiej dyspozycji.
Niespełna kwadrans po zmianie stron Korona powinna otrzymać rzut karny. Krzysztof Janus przewrócił się na piątym metrze od bramki i dotknął piłki ręką. Paweł Sobolewski, który atakował rywala, postanowił nie kontynuować akcji, co arbiter doszczętnie zlekceważył. Chwilę później lewy pomocnik za próbę wyegzekwowania sprawiedliwości otrzymał żółty kartonik. - Kiedy udzielałem wywiadu dla telewizji, poinformowano mnie, że Janus faktycznie zatrzymał piłkę ręką. Miałem zatem rację - mówił dziennikarzom Sobolewski.
Cracovia, która przez całe spotkanie była jakby nieco przytłumiona, zgaszona, najwyborniejszą sytuację stworzyła sobie na kilka chwil przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Radosław Matusiak dograł piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Marcina Krzywickiego, ale zawodnik gości nie zdołał pokonać pewnie interweniującego Małkowskiego, co odebrało krakowianom resztki nadziei na wywiezienie choćby jednego punktu z Areny Kielc
Korona Kielce - Cracovia 1:0 (1:0)
1:0 - Niedzielan 5'
Składy:
Korona: Małkowski - Kuzera, Hernani, Stano, Mijajlović (76' Markiewicz) - Sobolewski, Jovanović, Vuković, Maliszewski (68' Korzym) - Niedzielan (90' Tataj), Edi.
Cracovia: Merda - Janus, Polczak, Jarabica, Suart - Pawlusiński, Radomski, Szeliga, Sacha - Dudzic (69' Matusiak), Ślusarski (69' Krzywicki).
Żółte kartki: Maliszewski, Sobolewski, Vuković (Korona) oraz Suart, Polczak, Radomski, Jarabica (Cracovia).
Sędzia: Włodzimierz Bartos (Łódź).
Widzów: 8841.
Ocena drużyny Korona Kielce - 4,0. Podopieczni trenera Marcina Sasala zrobili tyle, ile trzeba było, by pokonać zespół Cracovii. Przez niemal cały mecz byli stroną dominującą, i choć nie pokazali galaktycznego futbolu, zaprezentowali się nader solidnie.
Ocena drużyny Cracovia Kraków - 3,0. To kolejna już z rzędu porażka krakowskiego zespołu. Siedem transferów przeprowadzonych w letnim okienku transferowym jak dotąd nie przyniosło spodziewanych efektów. W Kielcach Cracovia zagrała zdecydowanie poniżej swoich możliwości i przegrała zupełnie zasłużenie.