Krzysztof Pilarz: Odkujemy się na wiosnę

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Krzysztof Pilarz był wyróżniającym się zawodnikiem Ruchu w derbowym starciu z Górnikiem Zabrze. Doświadczony bramkarz Niebieskich kilkukrotnie świetnymi interwencjami ratował swoją drużynę od straty bramki. Bezradny był tylko w ostatnich minutach gry, po tym jak piłka wpadła do siatki po uderzeniu Mariusza Magiery. Po końcowym gwizdku sędziego 30-letni golkiper nie miał wesołej miny.

Gdyby nie świetna postawa Krzysztofa Pilarza zwycięstwo Górnika w derbowym meczu nad Ruchem mogło być znacznie bardziej okazałe. Bramkarz chorzowskiej drużyny po raz kolejny udowodnił jednak, że należy do ścisłej czołówki golkiperów polskiej ekstraklasy. Dwoił się i troił między słupkami, ale nie zdołał uchronić swojej drużyny od porażki.

- Możemy odczuwać spory niedosyt, bo mieliśmy kilka dobrych sytuacji strzeleckich, ale żadnej z nich nie zdołaliśmy zamienić na bramkę. Górnik wykorzystał chwilę naszej dekoncentracji i strzelił bramkę, która dała im zwycięstwo i cenne trzy punkty. Nie możemy być zadowoleni z tego spotkania, bo gdybyśmy zachowali więcej zimnej krwi pod bramką rywala i strzelili bramkę na pewno byśmy tego meczu nie przegrali - kręcił z niezadowoleniem głową bramkarz chorzowian.

W niedzielny wieczór w Zabrzu zabrakło kibiców Niebieskich. Przy wypełnionym po brzegi stadionie przy Roosevelta fanatycznymi fanami Trójkolorowych Ruchowi grało się bardzo ciężko, ale w opinii Pilarza gorąca atmosfera na trybunach nie miała wpływu na postawę chorzowian w tym spotkaniu.

- Atmosfera na trybunach była wspaniała, ale na pewno nie możemy powiedzieć, że tylko dlatego ten mecz przegraliśmy. O żadnym paraliżu przez presję nie mogło być mowy, bowiem graliśmy już niejednokrotnie na wypełnionych stadionach i przyzwyczailiśmy się do tego. Cieszy to, że derby Górnika i Ruchu wciąż cieszą się tak dużym zainteresowaniem kibiców. Oby na każdym stadionie tak dopisywała frekwencja - dowodził golkiper drużyny z Cichej.

W niedzielny wieczór Pilarz skapitulował tylko raz, po świetnym uderzeniu Mariusza Magiery z rzutu wolnego. Oceniając sytuację na gorąco, tuż po zejściu z boiska przyznał, że nie miał w tej sytuacji najmniejszych szans na skuteczną interwencję.

- Gdyby piłka była uderzona nieco inaczej, to na pewno bym jej sięgnął, a w tej sytuacji niewiele mogłem zrobić. Chłopaki w murze też niewiele mogli poradzić, bo Magierze wyszedł świetny strzał. Piłka przeszła nad murem musiała wpaść do bramki. Szkoda, że tak się stało, bo wyjeżdżamy z Zabrza bez punktów, ale przed nami kolejne mecze i zrobimy wszystko, by zapunktować w spotkaniu z Legią, a na Górniku odkujemy się na wiosnę - zapewnił kapitan drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)