"MŠK Žilina, na Slovensku najlepšia"… Tą frazę można bardzo często usłyszeć z ust kibiców, którzy uczęszczają na mecze mistrza Słowacji. Skandowane przez miejscowych fanów hasło od poniedziałku uległo drobnej modyfikacji. "Żylińscy Szoszoni", bo taki przydomek noszą kibice Miejskiego Sportowego Klubu, zamieniają słowo najlepsza na… najdroższa. I mają w tym sporo racji.
Burza nad Wagiem rozpętała się w poniedziałek. Wtedy klub z Żyliny podał do publicznej wiadomości ceny i program sprzedaży wejściówek na pierwsze spotkanie w Lidze Mistrzów, które mistrz Słowacji rozegra z Chelsea Londyn. - Normalny człowiek będzie musiał obejrzeć ten mecz w telewizji. To jest wielki skandal! - żali się sympatyczka klubu, Zuzana Gašpieriková.
Aby wejść na stadion pod Dubňom trzeba wydać niemałą kwotę. Najtańsze bilety dla kibica, który nie posiada karnetu, wynoszą 300 euro! To niejednokrotnie większa część pensji, jaką przeciętny Słowak zarabia pracując przez cały miesiąc. Oczywiście są bilety droższe. Następny pułap cen to 400 i 600 euro. Istnieje również możliwość kupna wejściówki na wszystkie trzy mecze grupowe, które zostaną rozegrane na stadionie Żyliny. Najmniejszy koszt takiej przyjemności to bagatela 700 euro, czyli 2800 złotych!
Bilety na Żylinę to jak się okazuje towar luksusowy
Żeby lepiej zobrazować problem słowackich kibiców przytoczymy ceny, jakie dotychczas trzeba było zapłacić za spotkania ligowe i rozgrywki eliminacyjne. Najtańsze bilety na mecze Corgoň Ligi kosztują 4 euro. To prawie sto razy mniej ile wejściówka na Ligę Mistrzów! Niewiele drożej trzeba było zapłacić za mecze eliminacji Ligi Mistrzów. Za najciekawszy mecz ze Spartą Praga wystarczyło wydać zaledwie 11 euro.
Szkoda, że działacze klubu nie pomyśleli o swoich fanach, na których chcą zbić spory majątek. Wygląda na to, że kibicom Żyliny pozostaje mecz w telewizji. Za zaoszczędzone na biletach pieniądze będzie można kupić dobrej klasy odbiornik. Czy o to jednak chodzi…