Gieksa blisko dna - relacja ze spotkania MKS Kluczbork - GKS Katowice

Wbrew przedmeczowym oczekiwaniom trzęsienie ziemi, jakie przeszło w ostatnich dniach nad klubem z Bukowej nie przyniosło efektów. Gieksa przegrała czwarte w tym sezonie spotkanie, tym razem ulegając w meczu wyjazdowym MKS-owi Kluczbork. Co prawda gra katowickiej drużyny wyglądała nieco lepiej niż w poprzednich spotkaniach, ale nie wystarczyło to nawet do zdobycia punktu.

Z nowym trenerem na ławce i trzema nowymi zawodnikami w wyjściowym składzie Gieksa chciała zaskoczyć MKS Kluczbork. Po raz kolejny okazało się jednak, że element zaskoczenia katowiczanie mają raczej na słabym poziomie. Co prawda od pierwszych minut przeważali i prowadzili grę, ale pomysłu na sforsowanie zwartych szyków obronnych kluczborskiej drużyny wyraźnie podopiecznym trenera Wojciecha Stawowego brakowało.

Kiedy już GKS zapędził się z akcją w okolice pola karnego skutecznie interweniowała defensywa gospodarzy z doświadczonym Tomaszem Copikiem na czele, który dzielił i rządził we własnym polu karnym, ale także często zapędzał się pod bramkę Jacka Gorczycy często doprowadzając defensywę katowiczan do białej gorączki.

W pierwszej połowie receptą Gieksy na zaskoczenie MKS-u miały okazać się strzały z dystansu i prostopadłe piłki zagrywane bezpośrednio do Michała Zielińskiego. Sprowadzony do Katowic przed kilkoma dnami z Korony Kielce napastnik wyraźnie jednak nie umiał poradzić sobie z obrońcami kluczborczan. MKS nie tylko mądrze się bronił, ale również groźnie kontrował i bił rzuty wolne.

Po stałym fragmencie właśnie padła bramka dla gospodarzy. W 29. minucie spotkania na strzał z rzutu wolnego zdecydował się Copik, Gorczyca nieporadnie próbował łapać futbolówkę ostatecznie odbijając piłkę przed siebie, gdzie tylko na jego błąd czyhał Kamil Nitkiewicz, który z metra wpakował piłkę do bramki Gieksy.

Po zdobyciu bramki kluczborczanie zagrali jeszcze odważniej i dążyli do podwyższenia prowadzenia. Gieksa z kolei sprawiała wrażenie boksera po pierwszym nokdownie nie bardzo umiejąc odpowiedzieć na boiskowe wydarzenia. Zawodnikom katowiczan nie pomogła nawet pogadanka z trenerem w przerwie, bo wkrótce po wznowieniu gry padła druga bramka dla drużyny z Kluczborka.

W 55. minucie groźnie głową na bramkę Gorczycy uderzał Nitkiewicz, golkiper Gieksy obronił ten strzał, ale wobec dobitki Rafała Wodnioka był już bezradny.

Druga bramka sprawiła, że Gieksa rzuciła się do zdecydowanych ataków, ale katowiczanom w dalszym ciągu brakowało pomysłu na zagrożenie bramce Krzysztofa Stodoły. Nie pomogły zmiany, jakimi sytuację ratować próbował trener Stawowy. Kluczbork zaś grał bardzo mądrze i w samej końcówce meczu dorzucił trzecią bramkę. Michał Glanowski z lewego skrzydła dograł piłkę na głowę Patryka Tuszyńskiego, a ten przy słupku umieścił piłkę w bramce.

Jak zaprezentowali się nowi zawodnicy katowickiej drużyny? Na boisku pojawiło się ich trzech: Tomasz Sokołowski, Janusz Dziedzic i wcześniej wspomniany Zieliński. Żaden z nich nie zachwycił, ale solidarnie cały tercet obejrzał żółte kartoniki. Nie tego spodziewano się po nowych graczach przy Bukowej i wszystko wskazuje na to, że w katowickim klubie zapowiada się kolejny gorący tydzień.

Dwa punkty po sześciu meczach nikogo na kolana nie rzucają, a tabela jest nieubłagana i Gieksa przedstawia się jako jeden z głównych kandydatów do spadku. Z kolei MKS zaliczył trzeci mecz bez porażki i z dziewięcioma punktami na koncie plasuje się w ścisłej czołówce tabeli, dość niespodziewanie predysponując do walki o awans do ekstraklasy.

MKS Kluczbork - GKS Katowice 3:0 (1:0)

1:0 - Nitkiewicz 29'

2:0 - Wodniok 55'

3:0 - Tuszyński 87'

Składy:

MKS Kluczbork: Stodoła - Stawowy, Copik (88' Skwara), Niziołek, Półchłopek (82' Glanowski), Tuszyński, Orłowicz, Jagieniak, Wilusz, Nitkiewicz (73' Hober), Wodniok.

GKS Katowice: Gorczyca - Olkowski (61' Sroka), Nowak, Napierała, Sokołowski, Cholerzyński, Plewnia, Dziedzic, Goncerz, Sadowski (61' Piechniak), Zieliński (46' Kaliciak).

Żółte kartki: Nitkiewicz, Hober (Kluczbork) - Plewnia, Goncerz, Zieliński, Dziedzic, Sokołowski, Piechniak (GKS).

Sędzia: Marcin Karkut (Warszawa).

Komentarze (0)