Zainteresowanie jednym z najlepszych piłkarzy Jagi było ogromne. Media prześcigały się w rewelacjach, gdzie jesienią będzie grać "Grosik". Mówiło się między innymi o Chievo Verona, Bursasporze, Aston Villi czy nawet znienawidzonym w Białymstoku Arisie Saloniki. Najbliżej młodemu piłkarzowi było właśnie do Salonik. Grecy złożyli Jagiellonii poważną ofertę i początkowo wydawało się, że Grosicki przeniesie się nad Morze Egejskie.
- Zostaję. Po meczu z Lechem, wydawało mi się, że odejdę. Przespałem się jednak z tym i stwierdziłem, że za dużo jest jeszcze do zrobienia w Białymstoku - zaskoczył na kilka godzin przed zamknięciem okienka transferowego Grosicki. - Bardzo duży wpływ na moją decyzję mieli członkowie Rady Nadzorczej a w szczególności prezesi Cezary Kulesza i Dariusz Kowalczyk. Przekonali mnie, że warto tu zostać, tak samo jak trener Probierz, z którym również rozmawiałem. Poza tym ważnym aspektem byli kibice, którzy mnie przyjęli tu z otwartymi rękoma, jak swojego. Po tym co stało się w Salonikach nie mógłbym przejść do Arisu. Nie mógłbym im tego zrobić. Pieniądze nie są tu najważniejsze - dodał.
Pozostanie jednego z najważniejszych ogniw sprawia, że szanse na miano najlepszej drużyny w kraju Jagiellonia ma dużo większe. - Czy zdobędziemy mistrzostwo? Nie chciałbym wybiegać aż tak daleko myślami. Zobaczymy jak będzie wyglądać nasza pozycja po pierwszej rundzie, wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej. Mamy fajną drużynę, dobrego trenera i świetnych kibiców, także będziemy walczyć - zapowiedział Grosicki.
Dobra postawa w tym sezonie sprawiła, że selekcjoner Franciszek Smuda zdecydował się powołać "Grosika" do reprezentacji, choć początkowo mówił, że ten zawodnik, ze względu na liczne problemy wychowawcze, u niego nie zagra. - Rozmawiałem chwilkę z trenerem Smudą, jednak chciałbym treść tej rozmowy zachować dla siebie. W drużynie jest świetna atmosfera, wszyscy trzymamy się razem. Daję z siebie wszystko na treningach i myślę, że zostanie to zauważone - zakończył Grosicki.