Ten pierwszy mecz zakończył się niespodziewanym remisem 1:1, który w ostatnich minutach spotkania dla drużyny Stefana Majewskiego uratował Tomasz Hołota po dośrodkowaniu właśnie Klicha. Trzy dni później młodzi Polacy w pełni zrehabilitowali się za pierwszy występ, pokonując 1:0 Italię.
- Uzbecy grali lepiej od wyżej notowanych Włochów. Po nich spodziewaliśmy się lepszej drużyny. Bartek Salomon gra we Włoszech i mówił, że to był ich najsilniejszy skład. Myśleliśmy, że będzie ciężej, ale udało się zagrać fajny mecz - mówi Klich, który do klubu wrócił nie do końca w dobrym humorze: - Po powrocie z kadry w końcu czuć trening. Na zgrupowaniu zajęcia były bardzo lekkie. Może dlatego, żebyśmy odpoczęli przed meczami? W dwóch meczach zagrałem w sumie 50 minut. Nie ukrywam, że liczyłem na więcej i cieszę się, że jestem już w klubie. - "Klisiu" za dużo nie grał, ale wrócił głodny gry i w dobrej dyspozycji. Można powiedzieć, że "na świeżości"... - dodaje trener Pasów, Rafał Ulatowski.
Zanosi się na to, że po jednomeczowej przerwie, na spotkanie z Górnikiem Zabrze Klich wróci do wyjściowego składu Cracovii. Jednak tym razem nie będzie "podwieszony" za napastnikiem, a będzie współtworzył duet środkowych pomocników: - Nie przeszkadza mi gra w roli bardziej cofniętego pomocnika. Tak zaczynałem u trenera Płatka. Z Uzbekistanem ostatnio grałem jako prawy pomocnik, a przeciwko Włochom już na środku w 4-4-2. Górnik dobrze mi się kojarzy. Jesienią 2008 roku mecz z nim był jednym z moich pierwszych występów w lidze i jednocześnie był to pierwszy wygrany przez Cracovię mecz z Górnikiem na jego terenie.