Spotkanie szczecinian z Zielonymi zaczął się od doskonałej akcji gospodarzy. Olgierd Moskalewicz wychodził sam na sam z bramkarzem, ale w ostatniej chwili dobiegł obrońca Warty i interweniował dość ostro. Sędzia jednak nakazał grać dalej. Portowcy od początku byli w natarciu, jednak pierwsi bramkę zdobyli poznaniacy. W 11. minucie Zbigniew Zakrzewski minął obrońców Pogoni, a następnie Radosława Janukiewicza i trafił do pustej bramki.
Kilka chwil później Pogoń doprowadziła do wyrównania. Do siatki trafił ulubieniec szczecińskiej publiczności - Olgierd Moskalewicz, który oddał skuteczny strzał głową po dośrodkowaniu Łukasza Matuszczyka z rzutu wolnego. Chwilę po zdobyciu wyrównującej bramki Portowcy mogli wyjść na prowadzenie. Dariusz Zawadzki zgrał piłkę do Macieja Mysiaka, a ten oddał minimalnie niecelny strzał głową. Przysłowie mówi, że co się odwlecze to nie uciecze. W 23. minucie Rafał Kosznik niefortunnie interweniował i skierował piłkę do własnej siatki. Fani szczecińskiej Pogoni byli bezlitośni dla zawodnika Warty i zaczęli krzyczeć "Dziękujemy". Portowcy poczuli wiatr w żaglach i zaczęli grać zdecydowanie lepiej. Mysiak ponownie mógł zdobyć bramkę, lecz znów zabrakło centymetrów. Bardzo aktywny obrońca szczecińskiej Pogoni w 39. minucie został zniesiony na noszach, a w jego miejsce wszedł Krzysztof Hrymowicz. Pierwsza połowa zakończyła się bramką Portowców do szatni. Bartosz Ława bez trudu wpakował piłkę do siatki po podaniu Roberta Kolendowicza.
Druga część meczu zaczęła się od lekkiej przewagi gości. Rafał Kosznik próbował odkupić winy za samobójczą bramkę. Strzałem z dystansu chciał pokonać golkipera gospodarzy, lecz Janukiewicz bez problemów wyłapał piłkę. Odważnie atakującą Wartę szybko uspokoili podopieczni Macieja Stolarczyka. Łukasz Radliński obronił uderzenie Maksymiliana Rogalskiego z rzutu wolnego, lecz wobec dobitki głową Marcina Nowaka był już bezradny. Portowcy prowadzili aż 4:1 i wydaje się, że po tym golu z piłkarzy Pogoni uszło powietrze.
W 59. minucie Paweł Iwonicki minął Piotra Prędotę oraz Nowaka i umieścił piłkę w siatce. Kolejne chwile mijały, a widowisko na stadionie im. Floriana Krygiera stawało się nudne. Pojedyncze akcje z obu stron boiska nie przynosiły większego zagrożenia, strzały były albo niecelne, albo piłka padała łupem bramkarzy. Na cztery minuty przed końcowym gwizdkiem sędziego padła trzecia bramka dla Zielonych. Zbigniew Zakrzewski wykorzystał ogromne zamieszanie w polu karnym i strzelił kontaktowego gola. To spowodowało, że końcowe minuty meczu były nerwowe dla fanów Portowców. Marcin Klatt, który pojawił się pod koniec spotkania zastępując popularnego "Ola" mógł pogrążyć swoich byłych kolegów z Warty. Radliński najpierw z wielkim trudem obronił dobitkę Klatta, a po chwili powracający do gry napastnik minimalnie chybił uderzając z kilkunastu metrów.
Mecz zakończył się zwycięstwem Pogoni 4:3. Spotkanie z Wartą było najlepszym w wykonaniu Portowców. Powoli gra podopiecznych Macieja Stolarczyka wygląda tak, jak powinni prezentować się główni kandydaci do awansu. Szczecinianie stwarzali wiele sytuacji, dominowali, mogli wygrać jeszcze wyżej, jednak celowniki niektórych zawodników nie są jeszcze dobrze nastawione.
Pogoń Szczecin - Warta Poznań 4:3 (3:1)
0:1 - Zakrzewski 11'
1:1 - Moskalewicz 17'
2:1 - Kosznik (sam.) 23'
3:1 - Ława 44'
4:1 - Nowak 54'
4:2 - Iwanicki 59'
4:3 - Zakrzewski 86'
Składy:
Pogoń Szczecin: Janukiewicz - Mysiak (42' Hrymowicz), Nowak, Dymkowski, Matuszczyk, Prędota, Dariusz Zawadzki (65' Pietruszka), Rogalski, Ława, Kolendowicz, Moskalewicz (81' Klatt).
Warta Poznań: Radliński - Michał Zawadzki, Wichtowski, Jasiński, Kosznik (70' Świergiel), Magdziarz, Wojciechowski (80' Miklosik), Ngamayama, Iwanicki (83' Mazurek), Reiss, Zakrzewski.
Żółte kartki: Kolendowicz (Pogoń).
Sędzia: Jarosław Chmiel (Warszawa).
Widzów: 3000.