Tomasz Lisowski: Ten punkt nas nie cieszy

Co prawda Tomasz Lisowski nie rozegrał w Gdyni wielkiego meczu, to mimo wszystko dał się we znaki gdyńskiej publiczności. Schodząc na zmianę ironicznie podziękował kibicom. Ponadto toczył ostre pojedynki z obrońcą Arki, Marciano Brumą. Po jednym z takich starć mocno zawrzało.

Piotr Wiśniewski
Piotr Wiśniewski

- Był to dla nas ciężki mecz. Wiedzieliśmy jaki futbol preferuje Arka, ale mimo to nie udało się sięgnąć po komplet punktów - komentował po spotkaniu Tomasz Lisowski. - Arka grała długą piłkę z obrony do napastników, a my nie potrafiliśmy im się przeciwstawić. Niepotrzebnie.

- Myślę, że z naszymi umiejętnościami piłkarskimi mogliśmy tutaj więcej zwojować. Szkoda, że tak wyszło. Nie ma jednak co rozpaczać. Jedziemy do Łodzi i przygotowujemy się do kolejnego meczu - kontynuował.

Widzewiacy nader często w tym spotkaniu faulowali. Łącznie mieli na swoim koncie ponad 25 fauli. Ponadto zawodnicy beniaminka aż sześciokrotnie zostali upomnieni przez arbitra z Warszawy żółtymi kartkami. Czy często łodzianie grają tak ostro? - Myślę, że mogło to wynikać z tego, że sędzia dopuścił do takiej gry. Nie ma jednak co gdybać. Piłka nożna jest twardym sportem. Musieliśmy więc trochę przyostrzyć - wyjaśnia lewy pomocnik Widzewa.

Pomimo faktu, iż oba zespoły otrzymały łącznie dziesięć żółtych kartek, to zdaniem Lisowskiego mecz nie był aż tak brutalny i ostry: - Zarówno z naszej, jak i Arki strony nie było jakieś większej brutalności w grze.

Łodzianie najlepszy okres gry mieli pomiędzy 15. a 30. minutą spotkania. Wtedy to wyszli na prowadzenie oraz mieli dwie dogodne okazje na podwyższenie wyniku. Arka jednak w 31. minucie wyrównała, a potem przejęła inicjatywę. W drugiej połowie to gdynianie byli groźniejsi pod bramką rywali. Z czego wynikał taki obraz gry? - Na pewno w pierwszej połowie wyglądaliśmy lepiej niż w drugich 45 minutach. Nie wiem z czego mogło to wynikać. Nie ma co dłużej się tłumaczyć z tej sytuacji. Nie cieszymy się z tego punktu - mówił 25-letni piłkarz z nutką rozczarowania w głosie.

Lisowski urodził się w Braniewie. Następnie grał w Elblągu. A czy pojawiła się oferta występów w którymś z trójmiejskich klubów? - Kiedyś były przymiarki z klubów trójmiejskich. Interesowała się mną Arka, otrzymywałem również telefony z Lechii. Zobaczymy jak to się w przyszłości potoczy. Nie mówię nie. Życie obiera różne scenariusza. Do czerwca jestem jednak związany kontraktem z Widzewem - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×