Marcin Kikut: Zostawiamy serducho na boisku, a kibice na trybunach

- Nie ma nic gorszego jak pompować się po przegranym meczu - mówił Marcin Kikut, piłkarz Lecha Poznań. Kolejorz z Turynu nie wrócił jednak na tarczy, Lech pokazał, że drużyna z Polski, jeżeli bardzo chce, to może pokusić się o dobry wynik w starciu z gigantem europejskiego futbolu.

Artur Długosz
Artur Długosz

- Chcieliśmy pokazać klasę, charakter, umiejętności - nie tylko biegać za zawodnikami, ale przede wszystkim grać w piłkę. Każdy z chłopaków wiedział, że to jest olbrzymia szansa, żeby pokazać się z dobrej strony i udowodnić, że ta krytyka, która ostatnio dotyczyła polskiej piłki nie jest do końca stosowna i potrzebna. Gdybyśmy nie stracili tej bramki do szatni, to byśmy wygrali to spotkanie, ale to już jest gdybanie. Cieszymy się z remisu, bo nie ma nic gorszego, jak pompować się po przegranym meczu z tego, że zagraliśmy fajnie, strzeliliśmy dwie bramki i przegraliśmy 2:3 - mówił Marcin Kikut, piłkarz poznańskiego Lecha.

Piłkarze Kolejorza są teraz na ustach całej Polski. W miniony czwartek w Turynie zremisowali oni ze słynnym Juventusem, a trzy gole zdobył Artjoms Rudnevs. - Duże słowa uznania i ukłony w stronę Artjomsa, bo zagrał fenomenalny mecz. My mu mocno w tym pomogliśmy. Wydaje mi się, że każdy z chłopaków zaprezentował się dobrze i efekt jest taki, że wywieźliśmy z Turynu cenny punkt - komentował Kikut.

Lech w tym spotkaniu miał lepsze i gorsze momenty. Kolejorz prowadził już 2:0, by później przegrywać 2:3. - Straciliśmy bramkę i chcieliśmy się podnieść. Wiedzieliśmy, że mieliśmy ich praktycznie na widelcu i za wszelką cenę chcieliśmy wyrwać jakiś punkt. Było widać determinację, grę do przodu i nieustępliwość, która przyniosła nam trzecią bramkę - stwierdził zawodnik.

Marcin Kikut odniósł się także do postawy kibiców Lecha, którzy przez całe spotkanie żywiołowo wspierali swoją drużynę. - Naszych kibiców było sporo i dopingowali nas fenomenalnie. Śpiewali bardzo głośno, zagłuszali gospodarzy. O to chodzi, żeby nas wspierali. Nieważne czy wygrywamy, czy nie. Zostawiamy serducho na boisku, a oni na trybunach - powiedział Kikut w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Drużyna prowadzona przez Jacka Zielińskiego nie przestraszyła się Starej Damy i zagrała z nią jak równy z równym. - Tak musimy podchodzić do każdego meczu, bo my też potrafimy grać w piłkę. Nie grają liczby, tylko piłkarze na murawie. Mentalność zawsze była naszą bolączką. Czasami przegrywaliśmy mecze w szatni, a ostatnio to się zmieniło. Miejmy nadzieję, że polska piłka klubowa będzie się powoli dźwigała - podsumował zawodnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×