Spotkanie Śląska Wrocław z Widzewem Łódź nie było tak emocjonujące, jak wskazuje na to wynik. Długimi momentami na murawie nic się nie działo. Wracając jednak do przebiegu spotkania...
Od początku do ataku ruszyli gospodarze i szybko przyniosło to efekt w postaci gola. Najpierw w 3. minucie z prawego skrzydła ostro dośrodkował Paweł Garyga, a w polu karnym w piłkę nie trafił Jakub Więzik. Dwie minuty później napastnik Śląska był już jednak bezbłędny. Na linii pola karnego ograł on obrońcę, znalazł się na czystej pozycji i oddał bardzo mocny strzał. Bramkarz był bez szans, a gospodarze wyszli na prowadzenie. Jeszcze przez kilka minut po tej akcji trwały ataki z jednej i z drugiej strony. Widzew swoją okazję miał w 12. minucie, kiedy to po wrzutce Damiana Ceglarza zupełnie niepilnowany w polu karnym był Robert Kowalczyk. Oddał on strzał, lecz jego intencje wyczuł Kaczmarek i złapał piłkę.
Przez kilkanaście kolejnych minut na boisku nic ciekawego się nie działo. Wrocławianie mieli przewagę, ale nie potrafili udokumentować jej golem. W grze obu ekip było bardzo dużo niedokładności. Łodzianie kolejną dobrą sytuację mieli w 30. minucie gry. Wtedy to Damian Radowicz był niepilnowany 20 metrów od bramki bramki Śląska, lecz oddał bardzo niecelny strzał.
Druga połowa miała niemal identyczny początek jak pierwsza. Minęło jej pięć minut i piłkarze WKS-u znów zdobyli gola. Najpierw Jacek Bąk znalazł się w sytuacji sam na sam i obronną ręką z opresji wyszedł golkiper Widzewa. Z dobitką pośpieszył jednak Więzik i popisał się ładnym strzałem ze skraju pola karnego. Bramkarz był bez szans. Przez blisko 20 kolejnych minut znów nic godnego uwagi się nie dało. Wrocławianie mieli przewagę i wydawało się, że spokojnie dowiozą zwycięstwo do końca.
Łodzianom wystarczyły jednak dwie minuty by doprowadzić do remisu. Najpierw w 73. minucie po dośrodkowaniu z prawego skrzydła Radowicza celny strzał głową oddał Sebastian Ceglarz. 120 sekund później dośrodkowywał Jakub Bartkowski, a piłkę w bramce umieścił Rafał Rzędzicki.
Po stracie gola znów do ataku ruszyli piłkarze Śląska. I w 85. minucie po raz kolejny objęli prowadzenie, bowiem Tomasz Mazepa wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem Widzewa. Do regulaminowego czasu gry arbiter doliczył pięć minut. To wystarczyło łodzianom, bowiem zdołali oni jeszcze doprowadzić do remisu. W trzeciej minucie dodatkowego czasu doszło do ogromnego zamieszania pod bramką Śląska. Najpierw dobrą interwencją popisał się Kaczmarek, ale przy strzale głową Sebastiana Ceglarza był już bezradny. Chwilę później z boiska wyleciał jeszcze Krzysztof Ulatowski. Wrocławianie miel trzy punkty na wyciągnięcie ręki, lecz po raz kolejni nie zdołali zwyciężyć.
Śląsk Wrocław - Widzew Łódź 3:3 (1:0)
1:0 - Więzik 5'
2:0 - Więzik 50'
2:1`- Sebastian Ceglarz 73'
2:2 - Rzędzicki 75'
3:2 - Mazepa 85'
3:3 - Sebastian Ceglarz 90' +3
Składy:
Śląsk Wrocław: Kaczmarek - Bąk, Łukasiewicz (46' Socha), Menzel, Abramowicz, Garyga, Michalski (90' + 5 Milczarek), Ulatowski, Nowak (46' Nowiński), Mazepa, Więzik (79' Miazgowski) (90' Straszewski).
Widzew Łódź: Kaniecki - Bartkowski, Korsa, Wlazło, Zawadzki, Serwaciński (58' Knera) (61' Mazurkiewicz), Radowicz, Zwoliński, Damian Ceglarz, Sebastian Ceglarz, Kowalczyk (67' Rzędzicki).
Żółte kartki: Ulatowski (Śląsk) oraz Kowalczyk, Damian Ceglarz, Radowicz (Widzew).
Czerwona kartka: Ulatowski / za drugą żółtą / (Śląsk).
Widzów: 150.