Podrzucali i nie złapali
Jagiellonia do Gdyni przyjeżdżała opromieniona ubiegłotygodniowym zwycięstwem z Wisłą, która pozwoliła jej objąć pozycję lidera ekstraklasy. Po pięciu kolejkach podopieczni trenera Probierza nie przegrali w lidze spotkania. W końcu jednak i na nich przyszła pora. - Wiedzieliśmy, że kiedyś ta porażka musi przyjść ale nie spodziewaliśmy się, że właśnie w Gdyni. Mówiłem, że kiedyś w tym podrzucaniu nas nie złapią, no i nie złapali - mówił po meczu trener Michał Probierz. - Po zwycięstwach wszyscy przyznają się do sukcesów, a porażka jest sierotą.
Mimo porażki Jagiellonia zachowała przodownictwo w tabeli. Ta porażka to taki...
...kubeł zimnej wody
O tym, że piłka jest nieprzewidywalna wiemy wszyscy. To, że nie zawsze się wygrywa, również. Czasem jednak przyda się takie orzeźwienie kubłem zimnej wody. - Nie zawsze można wygrywać. Kiedyś musi przyjść ten moment, że z boiska zejdziemy pokonani. Dobrze, że ta porażka przyszła teraz i wylała nam kubeł zimnej wody na głowy. To powinno nam pomóc szybko zareagować - stwierdził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, bramkarz gości, Grzegorz Sandomierski.
Lider zagrał jak na lidera nie przystało
Zwycięstwo Arki było w pełni zasłużone, co zresztą przyznali nie tylko kibice, ale i większość dziennikarzy. Drużyna, która w poprzednich meczach grała futbol efektowny i widowiskowy w niedzielę w niczym nie przypominała zespołu ze spotkań z Lechem czy Wisłą. - Gospodarze odnieśli zasłużone zwycięstwo - przyznał obserwujący pojedynek z wysokości trybun, trener Stefan Majewski. - Graliśmy na tyle, na ile było nas stać w tym dniu. Walczyliśmy, ale to było zbyt mało. Arka dobrze nas rozpracowała taktycznie - dodał z kolei Tomasz Kupisz, pomocnik Jagiellonii. - Nie zagraliśmy dobrego meczu. Powiem więcej to był nasz najsłabszy mecz w tym sezonie!
- Było to zasłużone zwycięstwo Arki. Z przodu Jagiellonia praktycznie nie istniała. Generalnie jestem zawiedziony postawą lidera, który w Gdyni nic nie pokazał - nie krył znany polski trener młodzieżowy, Michał Globisz.
Odrobione zadanie domowe
Przed meczem wiele mówiło się o tym, iż największą siłą Jagiellonii są zawodnicy przedniej formacji w postaci Kamila Grosickiego oraz Tomasza Frankowskiego. Umiejętnie wybicie tych zawodników z uderzenia miało być kluczem do sukcesu. - Nie jest to dziełem przypadku, że nasz rywal jest obecnie na pierwszym miejscu w tabeli. Są dobrze przygotowani pod względem fizycznym. Mają w swoich szeregach dwóch niezwykle groźnych napastników - Frankowskiego i Grosickiego - zapowiadał trener Arki. Wtórował mu Maciej Szmatiuk: - Mają w swoich szeregach indywidualności na czele z Frankowskim. Jego doświadczenie robi swoje. Do tego należy doliczyć jeszcze napędzających akcje Kupisza i Grosickiego. Ci zawodnicy rozmontowali już niejedną defensywę w lidze.
Widać, że gdynianie odrobili zadanie domowe i skutecznie wyłączyli obu zawodników z gry. Grosicki i Frankowski praktycznie przez cały mecz nie wypracowali sobie klarownej sytuacji. - Arka wykazała się w tym spotkaniu konsekwencją w grze. W ten sposób zniwelowali ofensywne atuty Jagiellonii. Gospodarze od pierwszych minut grali bardzo agresywnie - zauważył Majewski.
- Przede wszystkim Arka zagrała bardzo dobrze w destrukcji. Nie pozwoliła Jagiellonii rozwinąć skrzydeł. Krótko kryła. Zawężała strefę gry. Jakby zmniejszyła boisko, przez co goście nie mogli zagrać atakiem pozycyjnym - wyliczał Globisz.
Bez bojaźni przed liderem
- Gramy u siebie i nie stoimy na straconej pozycji. Dlaczego mamy z nimi nie wygrać? Jesteśmy nastawieni na dobry wynik - zapowiadał przed meczem Szmatiuk.
- Czego mamy się bać? To są przecież ludzie tacy jak my - mówił Paweł Zawistowski. - Trenowałem w Jagiellonii, teraz jestem w Gdyni i porównanie to naprawdę nie wypada źle. Arka również ma w składzie kilku ciekawych zawodników, którzy poradziliby sobie grając w Białymstoku. Pokazaliśmy już, że potrafimy grać z najlepszymi.
I rzeczywiście Arka przeciwko Jagiellonii rozegrała bardzo dobre zawody, co zresztą potwierdza, iż...
Liga jest wyrównana
- Każdy może w lidze wygrać z każdym. My byliśmy bliscy zwycięstwa z Lechem, remisu z Wisłą. Jedyny wypadek przy pracy zdarzył nam się w Lubinie - argumentował opiekun Arki. - Liga na pewno jest wyrównana. Nikt nie stoi na straconej pozycji. To czyni ligę ciekawszą. Nie ma zespołu, który zdecydowanie dominuje w rozgrywkach - zauważył Sandomierski.