Skuteczność bolączką Śląska

Piłkarze Śląska Wrocław wcale nie musieli przegrać z Koroną Kielce. Już po pierwszej połowie wrocławianie mogli prowadzić trzema golami. Zawodnicy WKS-u byli jednak bardzo nieskuteczni. Sytuacje, które wypracowała sobie drużyna powinny zostać wykorzystane. O lepszych trudno marzyć.

Vuk Sotirović zapamięta mecz z Koroną na dłużej. Serbski napastnik Śląska miał doskonałą okazję na zdobycie gola, ale jej nie wykorzystał. Piłkę po jego uderzeniu obronił Zbigniew Małkowski. Gdyby Sotirović trafił do bramki to wówczas wrocławianie objęliby prowadzenie i mecz mógł się już różnie potoczyć. - W pierwszej połowie mieliśmy swoje okazje i mogliśmy strzelić. Ciężko coś powiedzieć. Najlepiej to Vuk mógłby coś powiedzieć, bo to on był w tej sytuacji. My sobie możemy gdybać - komentował po spotkaniu Piotr Ćwielong, pomocnik WKS-u.

- Myślę, że nasza gra nie wygląda źle, bo pewnie gdybyśmy strzelili jedną bramkę w pierwszej połowie to na pewno inaczej by się grało. Na razie szczęście nam nie dopisuje. Przeważnie to my musimy gonić wynik, a nie odwrotnie - dodał "Pepe".

Wrocławianie w Kielcach rzeczywiście, zwłaszcza w pierwszej połowie, nie grali źle. Po raz kolejny w tym sezonie nie potrafili jednak wykorzystać stwarzanych przez siebie okazji. - Mieliśmy fajne sytuacje, szkoda że ich nie strzeliliśmy. W ogóle nie mam pretensji do kolegów. Napastnicy mają czasami dzień, czasami go nie mają, czasami strzelają z niczego, czasami bywa tak, jak w meczu w Koroną. Nie mam zupełnie pretensji. Nasze zadanie będzie takie, żeby w kolejnych meczach stwarzać im jeszcze więcej sytuacji, żeby mogli mieć ten margines błędu jeszcze większy, żeby mogli się czuć spokojniejsi - stwierdził po meczu Sebastian Mila, kapitan zielono-biało-czerwonych.

Pierwsza połowa w grze WKS-u była dobra, co zauważył po meczu Andrzej Niedzielan. - Śląsk pokazał to w pierwszej połowie, że był lepszą drużyną od nas. Grali z większym zaangażowaniem, z większą determinacją - mówił napastnik Korony, ale... - Czegoś na pewno tej drużynie brakuje - stwierdził "Wtorek". Fakt faktem, że potyczkę wygrali kielczanie.

O braku skuteczności w swojej drużynie wypowiedział się także Paweł Barylski, tymczasowy szkoleniowiec wrocławian. - Brakuje postawienia kropki nad i. Co mam powiedzieć, że skuteczność szwankuje? - Szwankuje. Na treningach pewne rzeczy wykonujemy, pracujemy nad określonymi elementami, ale piłka nie chce wpaść do siatki. Nie chcę tutaj zawodników tłumaczyć, ale czasami tak jest, że brakuje takiej determinacji i szczęścia w kluczowych sytuacjach - stwierdził szkoleniowiec.

Komentarze (0)