Murarze z Lubina
W pierwszej połowie klarowne sytuacje można było policzyć na palcach jednej ręki. Lubinianie w tym okresie w ogóle nie kwapili się do ataków i z rzadka przechodzili linię środkową boiska. Gospodarze przez długi czas bili głową w mur i na poważnie zagrozili Zagłębiu w końcowych minutach premierowej odsłony.
Niespełna kwadrans przed przerwą wymarzoną sytuację zmarnował Maciej Makuszewski, strzelając z kilku metrów nad poprzeczką. Po chwili Bojana Isailovicia próbował zaskoczyć strzałem z dystansu Hermes - również bez powodzenia. W 44. minucie po składnej akcji oko w oko z bramkarzem Zagłębia stanął Tomasz Frankowski. Kapitan Jagiellonii chciał w swoim stylu - techniczną podcinką - pokonać serbskiego bramkarza, jednak ten wygrał wojnę nerwów i sprawił, że "Franek" ukrył twarz w dłoniach.
Słaby sędzia
Po przerwie dwie groźne akcje przeprowadzili miedziowi. Wpierw Łukasz Hanzel z 16. metrów uderzył obok słupka, a następnie Arkadiusz Woźniak pięknym strzałem przewrotką posłał futbolówkę tuż nad bramką.
W 63. minucie pierwszy raz w niedzielny wieczór nie popisał się sędzia Marcin Szulc z Warszawy. Csaba Horváth ewidentnie sfaulował w polu karnym Frankowskiego i arbiter powinien wskazać na "wapno" i dodatkowo ukarać obrońcę z Lubina czerwoną kartką. Niestety, podjął błędną decyzję, podobnie jak kilkanaście minut później, kiedy Kamil Grosicki otworzył wynik meczu. "Grosik" otrzymał prostopadłe podanie od Tomasza Kupisza i strzałem w krótki róg pokonał Isailovicia. Grosicki w momencie podania znajdował się jednak na spalonym.
Wejście smoka Essomby
W 83. minucie było już po zawodach. Wprowadzony chwilę wcześniej Franck Essomba popisał się fantastyczną indywidualną akcją, niczym Diego Maradona minął pięciu zawodników Zagłębia, po czym wyłożył piłkę Kupiszowi, a ten płaskim strzałem ustalił wynik meczu.
W końcówce okazje na podwyższenie mieli Hermes i Grosicki. Brazylijczyk huknął z dystansu minimalnie nad poprzeczką, a "Grosik" zaprzepaścił wyśmienitą okazję - miał przed sobą tylko Isailovicia, jednak zbyt długo zabierał się do strzału i Horváth wyłuskał mu piłkę spod nóg. W 90. minucie lubinianie mogli strzelić honorową bramkę, lecz próbę Dawida Plizgi sparował do boku Sandomierski.
Jagiellonia Białystok - Zagłębie Lubin 2:0 (0:0)
1:0 - Grosicki 78'
2:0 - Kupisz 83'
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Norambuena, Skerla, Cionek, Lato - Makuszewski (46' Grosicki), Kašćelan, Hermes, R. Grzyb (83' Trytko), Kupisz - Frankowski (82' Essomba).
Zagłębie Lubin: Isailović - G. Bartczak, Horváth, Reina (86' Rymaniak), Nhamoinesu - Kocot, M. Bartczak, Wilczek (76' M. Ekwueme), Hanzel - Plizga, Woźniak (82' Kędziora).
Żółte kartki: Hermes, Trytko (Jagiellonia) oraz Nhamoinesu, Kocot (Zagłębie).
Czerwona kartka: Costa Nhamoinesu (Zagłębie, 71. minuta, za drugą żółtą).
Sędzia: Marcin Szulc (Warszawa).
Widzów: 6.000.
Ocena Jagiellonii: 4. Białostoczanie zagrali całkiem dobry mecz. Udało im się rozmontować obronę Zagłębia, wygrać i tym samym utrzymać pozycję lidera.
Ocena Zagłębia: 1. Taka gra w piłkę to profanacja futbolu.