Bartosz Bosacki: Nikt by nie uwierzył

Dla Bartosza Bosackiego występ na zmodernizowanym stadionie przy pełnych trybunach był czymś szczególnym. Rodowity poznaniak doczekał się wreszcie obiektu na europejską skalę. Kapitan Kolejorza nie ukrywał radości ze zwycięstwa nad Salzburgiem.

Lech pokonał Red Bull Salzburg i został liderem grupy A Ligi Europejskiej. - Jeśli ktoś przed rozpoczęciem rozgrywek powiedziałby, że Lech po dwóch kolejkach będzie miał cztery punkty i pozycję lidera, to nikt by w to nie uwierzył - mówi Bartosz Bosacki, który na razie nie chce za dużo mówić o szansach na wyjście z grupy. - Pozostały cztery spotkania, które nie będą łatwe. Na pewno lepiej startować z czterema punktami niż zerowym dorobkiem, ale na razie nie ma co gdybać. W każdym meczu musimy grać jak najlepiej, bawić się tym i wygrywać meczem.

Poznaniacy odnieśli zasłużone zwycięstwo, choć w pierwszej połowie nie mogli się przedrzeć przez defensywę Austriaków, która była bardzo szczelna. O wiele lepiej było po przerwie. - Zdawaliśmy sobie sprawę z jakim gramy przeciwnikiem. Zespół Salzburga był dobrze rozpracowany i wiedzieliśmy na które rejony boiska mamy zwrócić uwagę. Po przerwie było już łatwiej i zrobiło się więcej miejsca, choć po strzelonej bramce był moment, że za mocno się cofnęliśmy. Musimy wyciągnąć z tego wnioski - opowiada "Bosy".

Po raz pierwszy Lech zagrał przy pełnych trybunach na zmodernizowanym stadionie przy ul. Bułgarskiej. Dla Bosackiego, rodowitego poznaniaka, było to szczególne wydarzenie. - Dla mnie jako poznaniaka występ przy pełnych trybunach był dużym przeżyciem. Najważniejsze, że inauguracja jest na plus - dodaje lechita.

Euforia z powodu dobrych występów w europejskich pucharach nie może trwać zbyt długo, bo w niedzielę Lech zmierzy się z GKS-em Bełchatów. Czy start w Lidze Europejskiej nie wpłynie negatywnie na postawę w ekstraklasie? - Wydaje mi się, że jesteśmy na tyle przygotowani, że do 15 grudnia możemy grać co trzy dni. Do tego dochodzi Puchar Polski, w którym również nie składamy broni - zakończył Bosacki.

Źródło artykułu: