Polonia rozpoczęła spotkanie od ostrego uderzenia. Już w 6. minucie na lewym skrzydle znakomicie przedarł się Dariusz Jarecki i dograł do Miroslava Barcika. Pomocnik gospodarzy z pięciu metrów, przy dużym szczęściu wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Szybko stracony gol podziałał na graczy Widzewa jak zimny prysznic. Już cztery minuty później powinno być 1:1. Piotr Grzelczak znalazł się oko w oko z Szymonem Gasińskim, ale golkiper z Bytomia popisał się świetną interwencją. Na kolejną akcję wartą uwagi musieliśmy czekać sześć minut. Arkadiusz Mysona zdecydował się na strzał z dystansu, a piłka nieznacznie minęła słupek gości.
W 29. minucie łodzianie doprowadzili do remisu. Na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Bruno Pinheiro, piłka odbiła się jeszcze od nogi jednego z obrońców i zatrzepotała w siatce Gąsińskiego. W tym momencie przyjezdni zwietrzyli szansę na kolejnego gola, a bytomianie grali bardzo chaotycznie.
Na pięć minut przed przerwą bardzo ładnym strzałem z powietrza popisał się Łukasz Broź. Na jego nieszczęście jeszcze lepszą paradą wykazał się bramkarz Polonii. Chwilę później, po rzucie rożnym, znów zakotłowało się w polu karnym miejscowych. Całe szczęście na posterunku był Mysona, który wybił piłkę z linii bramkowej. Parę minut później arbiter główny zaprosił obie drużyny na przerwę.
Druga połowa rozpoczęła się bezbarwnie i byliśmy głównie świadkami licznych strat w środku pola. W 59. minucie świetną okazję miał Clemence Matawu, który pędził sam w stronę bramki Macieja Mielcarza, ale w decydującym momencie zawahał się, dzięki czemu Widzew spokojnie wyjaśnił sytuację.
Sześć minut później bytomskie trybuny znów wpadły w euforię. Wprowadzony wcześniej Blazej Vascak świetnie zagrał prostopadle do Barcika. Słowak dośrodkował idealnie na głowę Jareckiego, który skierował futbolówkę do bramki gości.
Wydawało się, że niebiesko-czerwoni kontroluję grę, ale to łodzianie co jakiś czas straszyli Gąsińskiego. W 71. minucie Darvydas Sernas będąc sam przed bramką fatalnie spudłował głową. Osiem minut później podopieczni Andrzeja Kretka dopięli celu. Po dośrodkowaniu z lewej strony doszło do nieporozumienia między Gąsińskim, a Mysoną i piłkę z najbliższej odległości wbił do bramki Piotr Grzelczak.
Emocji nie brakowało w końcówce. Widzew mógł wywieźć z Bytomia komplet punktów, ale w sytuacji sam na sam nie popisał się Rafał Grzelak, który został powstrzymany przez bramkarza Polonii. Ostatecznie remis zapewne pozostawia spory niedosyt w obu drużynach. Widzew w tym sezonie nie przegrał jeszcze meczu na wyjeździe, a Polonia zanotowała czwarty mecz z rzędu bez porażki.
Polonia Bytom - Widzew Łódź 2:2 (1:1)
1:0 - Barcik 6'
1:1 - Pinheiro 29'
2:1 - Jarecki 65'
2:2 - Grzelczak 79'
Składy:
Polonia Bytom: Gąsiński - Chomiuk, Hanek, Żytko, Mysona, Barcik, Sawala, Kobylik, Jarecki (80' Radzewicz), Bazik (60' Vascak), Matawu (60' Wojsyk).
Widzew Łódź: Mielcarz - Broź, Ukah, Szymanek, Dudu, Grischok (69' Grzelak), Pinheiro, Panka, Grzelczak, Sernas, Robak.
Żółte kartki: Żytko, Barcik, Hanek (Polonia) oraz Grzelak (Widzew).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Oceny drużyn:
Polonia Bytom: 3,5 - Niebiesko-czerwoni po szybkim strzeleniu gola cofnęli się do defensywy, przez co całkowicie oddali inicjatywę rywalom. Za dużo było strat i nerwowości w środku pola. Na pochwałę zasługują przede wszystkim boczni pomocnicy, a także niezawodny Szymon Gąsiński.
Widzew Łódź: 3,5 Po bardzo dobrej, pierwszej połowie wydawało się, że łodzianie będą w stanie zgarnąć komplet punktów. Jednak po przerwie zagrali zdecydowanie słabiej i zerwali się dopiero po stracie drugiej bramki.