Baczyński i Szatan stanęli za sterami Zagłębia latem ubiegłego roku. Dla pierwszego z nich był to powrót do klubu, którego był wieloletnim działaczem. Drugi, jak sam często podkreślał, przejął Zagłębie, bo jako wierny kibic nie mógł patrzeć na upadek ukochanej drużyny. Obaj mieli doprowadzić do odrodzenia klubu, który po 15 latach tułaczki, wracał na piłkarskie salony. - Gwarantuję, że Zagłębie nie spadnie - zapewniał na przedsezonowym spotkaniu z dziennikarzami Szatan. - Marzy mi się budżet w wysokości 20 milionów złotych - dodawał.
Ligowa rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Zagłębie przegrywało mecz za meczem i od początku sezonu okupowało dolne rejony tabeli. Do tego doszły problemy organizacyjne. Wtedy też między prezesem i właścicielem zaczęło iskrzyć. Pomysłem Baczyńskiego było zatrudnienie trenera Jerzego Kowalika, a później swojego dobrego znajomego Romualda Szukiełowicza. Ten pierwszy sprowadził do klubu kilkunastu zawodników, z których zdecydowana większość nie prezentowała poziomu pierwszoligowego. Drugiego zawodnicy oskarżali o katorżnicze treningi - Zajechał nas. Nie mieliśmy później siły grać normalnie meczów - przyznał piłkarz Zagłębia Arkadiusz Kłoda.
Baczyński odszedł z klubu w przerwie zimowej. - Zrobiłem to, bo w Zagłębiu nie było miejsca dla dwóch generałów - mówił, mając na myśli Szatana. Na odpowiedź właściciela trzeba było czekać do ubiegłego tygodnia - Nasze dzisiejsze problemy to także efekt jego wcześniejszych rządów. Wydał lekka ręką masę pieniędzy. Bardzo się na nim zawiodłem. - mówił o Baczyńskim w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Ten bronił się, twierdząc, że nie zmarnował żadnych funduszy, na co najlepszym dowodem jest absolutorium udzielone mu przez Radę Nadzorczą.
Inne zdanie na ten temat ma sama Rada, która w wydanym oświadczeniu pisze, że nie udzieliła Baczyńskiemu absolutorium, co więcej ma do niego sporo zastrzeżeń. Zarzuca mu brak znajomości prawa, przez co klub musiał wypłacić zwalnianemu trenerowi Kowalikowi 100 tys. złotych. Baczyński miał też podpisywać z piłkarzami kontrakty, których sumy nie odzwierciedlały ich sportowych umiejętności. Rada Nadzorcza pisze też, że mimo kłopotów finansowych klubu, były prezes żądał zarobków w wysokości 17 tys. złotych, a po odejściu złożył pozew w sądzie, domagając się od klubu 15 tys. złotych za zerwanie kontraktu medialnego. Przy okazji członkowie rady stają murem za Krzysztofem Szatanem, ujawniając, że w ciągu ostatniego roku zainwestował w Zagłębie milion złotych.
W tle kłótni trwa walka o zgromadzenie budżetu na nowy sezon. Działacze liczą na to, że w obliczu degradacji Polonii Bytom i fuzji Śląska z Groclinem, uda się zagrać w nowej I lidze. Trwają negocjacje na temat sponsorowania klubu przez rosyjskiego giganta z branży metalurgicznej, firmę Siewierstal, która inwestuje w Sosnowcu.