Wielu zastanawiało się jak długo będzie trwała świetna seria Podbeskidzia, które na pierwszoligowym froncie jest ciągle niepokonane. Choć przed spotkaniem z Dolcanem Ząbki tylko nieliczni typowali inny wynik niż zwycięstwo Górali, to tak naprawdę można się było spodziewać, że ten mecz nie będzie należał do najłatwiejszych.
Te obawy sprawdziły się już w pierwszych minutach. Goście odważnie weszli w spotkanie i nie ustępowali na boisku liderowi z Bielska-Białej. W 10. minucie spotkania Dariusz Gawęcki uderzył na bramkę Podbeskidzia, lecz zrobi to zbyt lekko i piłkę bez trudu złapał Richard Zajac. Błyskawiczna odpowiedź Podbeskidzia mogła zakończyć się celnym trafieniem, jednak Sylwester Patejuk z kilku metrów nie potrafił skierować futbolówki do bramki.
Dziesięć minut później goście znów stworzyli sobie dobrą okazję, którą próbował wykończyć Piotr Kosiorowski, lecz kapitan ząbkowian chybił celu. W odwecie bielszczanie znów przeprowadzili składną kontrę. Piłkę w polu karnym otrzymał Sylwester Patejuk i bez zawahania huknął na bramkę gości. Na szczęście piłkarzy z Mazowsza dobrze między słupkami spisał się Rafał Misztal.
W końcówce pierwszej połowy, a konkretnie w 42. minucie, po dograniu Macieja Rogalskiego futbolówka spadła prosto na głowę Piotra Komana, jednak pomocnik Górali trafił tylko w boczną siatkę.
Po zmianie stron od mocnego uderzenia rozpoczęli goście. W 50. minucie Dariusz Gawęcki egzekwował rzut wolny. Pomocnik Dolcanu przymierzył precyzyjnie w okienko, jednak bramkarz Górali wyciągnął się jak mógł i wybił piłkę zmierzającą do siatki. Kwadrans później Damian Chmiel huknął w stronę bramki gości. Tym razem świetną paradą popisał się bramkarz ząbkowian.
W 65. minucie spotkania szkoleniowiec Podbeskidzia postanowił wprowadzić na boisko swojego asa Adama Cieślińskiego. Jak się okazało ta decyzja była strzałem w dziesiątkę. Kilka minut później najlepszy strzelec Górali został sfaulowany w polu karnym i sędzia bez zawahania wskazał na wapno. Sam poszkodowany pewnie wykorzystał rzut karny.
Bramka dodała wiatru w żagle Podbeskidzia, które w końcu zaczęło grać swój futbol. Efektem naporu bielszczan było kolejne trafienie. Tym razem w 83. minucie płaskim strzałem zza pola karnego bramkarza gości pokonał Piotr Malinowski.
Pod koniec spotkania nerwy puściły piłkarzom z Ząbek. W efekcie małej burdy na boisku drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał kapitan Dolcanu Piotr Kosiorowski. Choć Podbeskidzie długo męczyło się z rozpracowaniem przeciwnika, to zwycięstwo było w pełni zasłużone.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Dolcan Ząbki 2:0 (0:0)
1:0 - Cieśliński (k.) 75'
2:0 - Malinowski 83'
Składy:
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Zajac - Cienciała, Osiński, Broniewicz, Dancik, Rogalski (88' Łatka), Koman, Chmiel, Ziajka (46' Malinowski), Patejuk (65' Cieśliński), Demjan.
Dolcan Ząbki: Misztal - Ciesielski, Dadacz, Unierzycki, Wróbel, Bazler, Gawęcki (68' Stańczyk), Kosiorowski, Kabala (68' Stretowicz), Piesio (74' Zapaśnik), Koziara.
Żółte kartki: Rogalski (Podbeskidzie) oraz Kosiorowski, Koziara, Stretowicz (Dolcan).
Czerwona kartka: Kosiorowski /86' - za drugą żółtą/.
Sędzia: Rafał Greń (Rzeszów).
Widzów: 3400.