Spowiedź Michała Stasiaka: Konkretnie i szczerze

Po 1,5 miesięcznej przerwie znów przemówił Michał Stasiak, kapitan KGHM Zagłębia Lubin. Przez ten czas nazbierało się sporo wątpliwości, które jednak obrońca Miedziowych wyjaśnił po spotkaniu z Cracovią.

O meczu z Cracovią:

- Nie będę oceniał swojej gry - od tego jest trener. Chcieliśmy ten mecz za wszelką cenę wygrać. Trzeba się cieszyć z punktu, ponieważ zarówno Cracovia, jak i my, mieliśmy sytuacje. Na koniec trzeba powiedzieć szczerze, że ten wynik jest sprawiedliwy.

O sytuacji, po której mógł strzelić samobójczą bramkę:

- Taka jest piłka. Wiadomo, że nie tacy zawodnicy jak ja strzelali samobójcze bramki. Brawa dla Bojana, iż był skoncentrowany i ma refleks.

O siedzeniu na ławce rezerwowych:

- Nie chcę do tego wracać. Postanowiłem nie rozmawiać z prasą na ten temat. Chciałem na treningach i w meczach sparingowych pokazać, że nie jestem słabszy od innych zawodników. Konkurencja w składzie jest i nie może być tak, że trzech środkowych obrońców będzie grało w jednym czasie. Grało dwóch i nie można było mieć do nich pretensji. Zarówno Sergio jak i Csaba grali dobrze. Nie można było się przyczepić do straty bramki. Pewnie gdyby Sergio był zdrowy, to on grałby w meczu z Cracovią. Ja nie czułbym się obrażony. Taki jest sport. Wiadomo, że prasa i wszyscy naokoło szukają jakiejś sensacji, dlaczego Stasiak zawsze grał, a teraz nie gra. Trener uznał, iż trzeba czegoś innego i to jest jego decyzja.

O nie graniu w Młodej Ekstraklasie:

- Miałem rozmowę z trenerem. Zapytał się mnie czy chcę grać w Młodej Ekstraklasie. Powiedziałem, że na tę chwilę wolę ciężej potrenować i wrócić do lepszej dyspozycji. Taka była rozmowa. Nie było tak, iż odmówiłem gry. Rozmawiałem z trenerem i na pewno należą mu się słowa szacunku. Jakby był jakiś konflikt, to szkoleniowiec nawet nie pytałby się mnie, czy chcę tam grać, tylko po prostu wysłał na mecz. Pewnie wtedy grałbym tam. Dla mnie nie jest to żadna kara, ale się stało, jak się stało i jestem z tego zadowolony. W Młodej Ekstraklasie jeden mecz można zagrać, ale tam grają młodsi chłopcy. Tam jest inna piłka. Ja wolę odbyć ciężki trening z grupą, która akurat nie grała w danej kolejce.

O rzekomych próbach buntowania drużyny:

- Pięć lat buntuję drużynę. Oczywiście żartuję. Tak jak wcześniej mówiłem. W klubie jest trzech równorzędnych stoperów, a miejsca są dwa. Po dwóch spotkaniach mieliśmy tylko punkt na koncie. Trener postanowił coś zmienić. Może chciał wstrząsnąć drużyną i pokazać innym, że nikt nie jest pewny gry w ekstraklasie za nazwisko. Taka była jego decyzja, ale przecież trener ma do niej prawo.

O meczu z Górnikiem Zabrze:

- Nie czułem się winnym porażki z Górnikiem Zabrze. Była analiza tego spotkania. Na pewno nie zagrałem super meczu, ale przez jednego Stasiaka nie przegraliśmy meczu.

O doniesieniach Gazety Wyborczej na temat finansów:

- W marcu podpisałem kontrakt. Byłem wtedy świadomy, trzeźwy. Nie było przecież tak, że po dwóch meczach, które nie wygraliśmy, poszedłem do prezesa po pieniądze. Proszę mi pokazać zawodnika, który po porażce domaga się pieniędzy. Ktoś chciał namieszać w zespole. Muszę przyznać, iż tą informacją najbardziej się zdenerwowałem, bo wiadomo, że była niewesoła atmosfera wokół Zagłębia, a ktoś chciał na siłę zrobić aferę finansową. Całe szczęście, że kibice nie uwierzyli w to wszystko. Przyjąłem strategię, aby o tym nie rozmawiać z prasą. Winny się tłumaczy, ja nie miałem z czego.

O przyszłości:

- W grudniu będę miał ważny kontrakt jeszcze przez 2,5 roku. Ale co będzie wówczas, to się okaże. Będziemy rozmawiali. Na tę chwilę nie składam broni i nie będę czuł się obrażony, iż nie gram. Nie będę chciał też zmienić zaraz klubu. Jeżeli będzie decyzja: "Michał, szukaj sobie klubu", to zmienię go. Ale spokojnie. Ja mam dopiero 29 lat i jeśli będę mógł sportowo rywalizować z zespołem o miejsce w składzie, to nie ma takiej możliwości, żebym odszedł.

O kwocie odstępnego:

- Mam wpisaną kwotę odstępnego. Jeżeli ktoś nie bierze zawodnika na mecz, a w prasie pojawiają się informacje o słabej formie piłkarza, to nie można żądać, żeby ktoś zapłacił za niego całą kwotę. 500 tysięcy euro - tyle mam wpisane w kontrakt.

O możliwej szansie w reprezentacji Polski:

- Myślę, że jeżeli trener Smuda chciałby mnie sprawdzić, to zrobiłby to już. Mój czas na reprezentację już minął. Są inni zawodnicy, którzy długo grają w ekstraklasie. Są też piłkarze zza granicy występujący na mojej pozycji. Trener będzie z nich korzystał. Jeśli ja do 29. roku życia mam trzy występy w kadrze i może łącznie z 20 minut, to dużej nadziei do gry w reprezentacji sobie nie robię.

Michał Stasiak / Fot. Łukasz Haznar

Komentarze (0)