Biała Gwiazda najgorzej od lat

Piątkowe bezbramkowo zremisowane spotkanie ze Śląskiem Wrocław było dla Wisły Kraków czwartym ligowym meczem z rzędu, w którym nie sięgnęła po pełną pulę. Tak złej serii Biała Gwiazda nie miała już od ponad trzech lat. Z kolei zaledwie 12 zdobytych punktów w pierwszych 8 meczach sezonu to najgorszy wynik w trwającej już 12 lat tzw. "erze Tele-Foniki" przy Reymonta 22.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

W przerwie zimowej sezonu 1997/1998 Bogusław Cupiał, Stanisław Ziętek i Zbigniew Urban, czyli właściciele myślenickiej Tele-Foniki postanowili zainwestować w przeżywającą kłopoty finansowe Wisłę. Dwa lata później Cupiał wykupił akcje swoich wspólników i z jeszcze większych animuszem zaczął inwestować w młodzieńcze marzenie, jakim było stworzenie silnej Wisły.

W punkcie wyjścia

Minęło 12 lat, a 13. sezon pod sztandarem Tele-Foniki Biała Gwiazda zaczęła najgorzej w tym okresie. Po pierwszych 8 meczach wiślacy mają na koncie ledwie 12 oczek i 7 punktów straty do lidera, Jagiellonii Białystok. Identyczny dorobek mieli w sezonach tuż przed przejęciem przez myślenicką firmę, ale wówczas dystans do pierwszych w tabeli Lecha Poznań i Widzewa Łódź był mniejszy niż teraz... Jak wiele czasu minęło od tego czasu, niech uświadomi fakt, że królem strzelców wówczas byli Mirosław Trzeciak i Sylwester Czereszewski...

Mało tego, krakowski klub zatoczył też następne, chociaż mniejsze koło. Kiedy w sezonie 2006/2007 zespół zajął 8. miejsce w tabeli (najniższe w erze Cupiała), właściciel nie zniechęcił się do futbolu. Zatrudnił Macieja Skorżę i Jacka Bednarza, których praca w duecie zaowocowała dwoma mistrzostwami kraju. W tamtym feralnym sezonie sprzed czterech lat wiślacy zanotowali niespotykaną jak na siebie serię 5 ligowych spotkań bez zwycięstwa. Od 10 marca do 14 kwietnia 2007 roku zremisowali kolejno z: Arką Gdynia, Wisłą Płock, Koroną Kielce, Lechem Poznań i Pogonią Szczecin, za co posadą zapłacił Adam Nawałka.

Przodem do tyłu

Teraz do "rekordu" byłego reprezentanta Polski zbliża się Robert Maaskant. Holender przejął Wisłę po 3. kolejce, kiedy miała na koncie 6 punktów, a na pięć kolejnych spotkań wygrał pierwsze z Polonią Bytom, by w czterech następnych raz przegrać i trzy razy zremisować. Maaskant, który miał odmienić Wisłę, na razie ledwie podwoił wynik Tomasza Kulawika. Nic więc dziwnego, że po ostatnim meczu ze Śląskiem Wrocław ostrzegł swoich piłkarzy: - Powiedziałem piłkarzom w szatni, że nie ma już miłego pana. Potrzeba nam jakości i zwycięstw.

Atmosferę wokół drużyny najlepiej oddają dobitne słowa Macieja Żurawskiego. Przed laty był symbolem wielkiej Wisły, która zdominowała polską ligę. Dziś sam nie potrafi pociągnąć zespołu w górę: - Jest fatalnie. Trzy mecze, trzy remisy – to dla mnie porażka. Tak naprawdę, to jestem tym zdruzgotany. Całą grą, swoją też, bo jestem częścią tej drużyny. Każdy tą winę musi częściowo wziąć na siebie. Na pewno się od tego nie uchylam. Kibice zawsze byli przyzwyczajeni i my też do tego, że Wisła gra z polotem, ładnie, strzela bramki i wygrywa. A teraz jest... Nie wiem, jak to nazwać - obrazuje "Żuraw".

Po meczu ze Śląskiem 15 tysięcy kibiców na Reymonta 22 krzyczało do piłkarzy: "Zero ambicji, Wisełko zero ambicji". Problem chyba jednak w tym - co sami zawodnicy przyznają - że to nie ambicji im brakuje. - Tu naprawdę nie chodzi o ambicję. Ja w meczu ze Śląskiem dałem z siebie wszystko, co mogłem dać. Może to mało, ale to co miałem, starałem się z siebie dać. Uważam, że wszyscy podchodzą do swoich obowiązków w ten sam sposób - mówi kapitan Radosław Sobolewski. Żurawski uzupełnia: - Każdy zawodnik, który wychodzi na boisko, stara się grać najlepiej. Na pewno każdy gra na tyle, na ile stać go w danym momencie, a widać, że wszystkich nas stać na niewiele. Wydaje mi się, że gdyby stać nas było na więcej, to wyglądałoby to lepiej. O ile kiedyś ktoś zagrał słabiej, to ktoś inny zagrał lepiej i to się uzupełniało. Teraz to tak nie wygląda. Ciężko znaleźć lekarstwo. Poprawy nie ma. Jak nie dopisze nam szczęście, to nie strzelimy bramki. Nie stwarzamy stuprocentowych sytuacji, z których powinna paść bramka.

Znak czasów

Robert Maaskant ma nadzieję na to, że przez dwa tygodnie przerwy na mecze reprezentacyjne uda mu się posklejać zespół. W związku z tym w poniedziałek popołudniu zabrał swoich podopiecznych na krótki, zaplanowany już wcześniej obóz do Zakopanego.

Na jego szczęście na zgrupowanie swoich reprezentacji udali się jedynie Andraż Kirm (Słowenia) i Cezary Wilk (U-23). Z drugiej strony liczba kadrowiczów jest znakomitym podsumowaniem występów Białej Gwiazdy w ostatnich miesiącach. Franciszek Smuda już drugi raz z rzędu pominął wiślaków w powołaniach do swojej reprezentacji. Taka sytuacja wcześniej po raz ostatni zdarzyła się w maju 2006 roku, ale wówczas Paweł Janas dokonywał ostatniej selekcji przed mundialem w Niemczech, na który pojechało czterech graczy Wisły (Marcin Baszczyński, Paweł Brożek, Dariusz Dudka i Radosław Sobolewski).

***

"Rozbiórka" Wisły nie zaczęła się - jak twierdzi wielu - w momencie zwolnienia Macieja Skorży i zastąpienia go Henrykiem Kasperczakiem, który ukorzył się przed Bogusławem Cupiałem i połechtał tym ego myślenickiego biznesmena. Proces ten trwa od obarczenia winą za klęskę z Levadią Tallin Jacka Bednarza. Dyrektor sportowy Wisły działał w ramach ściśle określonego budżetu i to dzięki niemu do Krakowa trafili m.in. sprzedani niedawno z nawiązką Junior Diaz i Marcelo. Gdyby nie pieniądze z tych transferów, dziś prawdopodobnie nie byłoby "czego zbierać" po Wiśle. Tymczasem po wcześniejszym niż zakładano odpadnięciu z europejskich pucharów Bednarz został wyrzucony z klubu, a kwestie transferów powierzono w ręce Macieja Skorży, co skończyło się ostatnim zimowym zaciągiem w postaci Georgi Christowa i Issy Ba. Resztę historii wszyscy znamy i dziś Wisła cierpi jej skutki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×