Traore bez formy, Kędziora bez formy, Djokić bez formy, czyli Zagłębie bez ataku

Spory problem z napastnikami ma KGHM Zagłębie Lubin. Żaden z nich nie jest w formie godnej ekstraklasy. - Cały czas szukamy optymalnej linii ataku. Raz gra jeden, raz drugi, a raz trzeci - mówi Marek Bajor, trener Miedziowych.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski

Ledwie sześć goli w ośmiu meczach zdobyli lubinianie. Tylko jeden z nich był dziełem zawodnika, na którego liczono przed sezonem. Wojciech Kędziora trafił w spotkaniu z Legią Warszawa, ale Mouhamadou Traore oraz Duszan Djokić wciąż mają zerowy dorobek bramkowy.

Od początku sezonu są - mówiąc wprost - w beznadziejnej formie. Djokić i Traore przechodzą samych siebie, chociaż to Senegalczyk miał dużo więcej czasu na pokazanie swoich umiejętności. Kolejnym argumentem przemawiającym za nim był poprzedni sezon, kiedy jego forma była na bardzo dobrym poziomie. Traore strzelał i asystował. Potrafił przetrzymać piłkę. Był niezwykle pożyteczny. W bieżących rozgrywkach niemal każda piłka kierowana do niego zostaje stracona.

- Nie jestem zadowolony z formy Traore. Napastników rozlicza się z bramek. Po pierwsze, nie strzela ich. Po drugie, nie potrafi nawet wypracować sobie sytuacji, utrzymać się przy piłce. Na pewno to nie jest ten Traore z poprzedniego sezonu. Liczyłem na wiele, wiele więcej z jego strony. Jestem jego postawą zawiedziony - mówi bez ogródek Marek Bajor. Trudno mu się dziwić, ponieważ musi stawiać na Traore w nadziei, że w końcu Senegalczyk zaskoczy.

- On zdaje sobie z tego sprawę, że nie jest w najwyższej formie. Sporo rozmawiamy. Raz przyszedł do mnie i mówi, że sam się zastanawia, co jest przyczyną takiej dyspozycji. Mówi, iż wszystko mu się w życiu układa. Sprowadził rodzinę i jest z nimi na miejscu. Ciężko mu stwierdzić, dlaczego gra tak, a nie inaczej - dodaje szkoleniowiec Miedziowych.

Jednak świat na Traore się nie kończy. Nie po to latem ściągano Djokicia, aby grzał ławę. Jego przyjście było z hukiem zapowiadane na Dialog Arena, ale od razu zaznaczano, że Serb musi najpierw nadrobić zaległości treningowe. Tymczasem minął już dobry miesiąc od zakontraktowania Djokica, a jego forma jest tak kiepska, że przestał się łapać nawet na ławkę rezerwowych.

Kolejnym piłkarzem, od którego więcej wymaga się jest Kędziora. Wprawdzie może pochwalić się strzeleniem jednej bramki, ale i jego forma jest daleka od ideału. - Liczyłem na innych zawodników. Wojtek też nie jest w najwyższej dyspozycji - gra jak gra. Cały czas szukamy optymalnej linii ataku. Raz gra jeden, raz drugi, a raz trzeci - tłumaczy Bajor.

Są jeszcze Dawid Plizga oraz Arkadiusz Woźniak. Obaj mają na koncie po jednej bramce, lecz najczęściej występują na bokach ataku bądź pomocy w systemie Marka Bajora. Od nich nie oczekiwano, że będą regularnie trafiać do siatki rywali. Od Traore, Kędziory i Djokicia już tak. Warto jeszcze wspomnieć, że obecnie najlepszym strzelcem drużyny jest Mateusz Bartczak, a więc defensywny pomocnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×