Ważą się losy Rafała Ulatowskiego

W ciągu najbliższych godzin znana będzie decyzja władz Cracovii w sprawie przyszłości Rafała Ulatowskiego w roli szkoleniowca Pasów. Do refleksji nad sensem dalszej pracy 37-trenera przy Kałuży 1 prezesa klubu, Janusza Filipiaka zmusiła fatalna sytuacja zespołu w lidze.

W niedzielnym spotkaniu 9. kolejki ekstraklasy Cracovia przegrała przed własną publicznością z Ruchem Chorzów (2:3). To już siódma ligowa porażka krakowian w tym sezonie. Pasy mają na koncie ledwie 4 punkty i nieprzerwanie od 15 sierpnia zamykają ligową tabelę. Do przedostatniego Śląska Wrocław tracą 2 "oczka", a do znajdującego się na pierwszym "bezpiecznym" miejscu Lecha Poznań brakuje im 4 punktów.

Rafał Ulatowski już dwukrotnie nosił się z zamiarem dymisji. Najpierw po przegranym u siebie meczu z Górnikiem Zabrze (2:3, 11 września) jeszcze przed konferencją prasową długo rozmawiał z prezesem Filipiakiem i dyrektorem sportowym, Tomaszem Rząsą, którego zaprosił na rozmowę, kiedy ten był już w drodze do samochodu. Po przyjściu na spotkanie z dziennikarzami Ulatowski przyznał, że "nauczył się, by nie podejmować ważnych decyzji pod wpływem chwili".

Drugi raz miał miejsce po meczu z Lechią w Gdańsku (17 września). Cracovia przegrała 0:1, a Ulatowski w czasie konferencji ogłosił, że oddaje się do dyspozycji zarządu. Przełożeni postanowili zaufać szkoleniowcowi i w następnym tygodniu Pasy najpierw wygrały 1:0 w Pucharze Polski z GKP Gorzów Wielkopolski, a następnie na otwarcie nowego stadionu przy Kałuży 1 pokonały 2:0 Arkę Gdynia. Później był bezbramkowy remis na Dialog Arena w Lubinie z miejscowym Zagłębiem i zwycięstwo 2:1 w towarzyskim meczu z TSV 1860 Monachium.

Przed pojedynkiem z Ruchem krakowianie zapowiadali podtrzymanie serii spotkań bez porażki. Tymczasem Niebiescy obnażyli wszystkie, znane od dawna braki Pasów - fatalną grę obronną całego zespołu, brak pomysłu na zawiązanie akcji ofensywnych i wreszcie brak umiejętności przechylenia na swoją korzyść losów spotkania, w którym pierwsze straciły bramkę. Trudno w to uwierzyć, ale ostatnim meczem, w którym Cracovia sięgnęła po zwycięstwo mimo straty bramki, jako pierwsza jest mecz z 26 maja 2008 roku z Lechem Poznań (3:2). Mało tego, od tego czasu krakowianom tylko dwukrotnie w takich sytuacjach udało się wywalczyć remis.

W niedzielę po meczu Ulatowski jako ostatni opuścił budynek klubowy. Chwilę wcześniej rozmawiał ze swoimi asystentami i Tomaszem Rząsą. Według naszych informacji, w poniedziałek władze Cracovii podejmą ostateczną decyzję w sprawie jego przyszłości w klubie. Jeśli zostanie na stanowisku, to przetrwa na nim przynajmniej do przerwy zimowej. W przeciwnym razie przez kilka dni Cracovia zostanie bez szkoleniowca, ponieważ prezes Filipiak nie prowadził jeszcze rozmów z potencjalnymi następcami byłego asystenta Leo Beenhakkera. Podobnie było po zwolnieniu Oresta Lenczyka, po którym schedę przejął właśnie Ulatowski. Wtedy jednak wszystko wydarzyło się w czasie przerwy między sezonami, a teraz rozgrywki ligowe są w pełni.

Na dziennikarskiej giełdzie w kontekście pracy w Cracovii pojawiają się natomiast nazwiska Jana Urbana, Czesława Michniewicza i Wojciecha Stawowego.

Komentarze (0)