Wisła Kraków w tym sezonie jest cieniem drużyny z ostatnich lat. Zespół z Reymonta gra słabo, bez polotu i co gorsza od pięciu spotkań nie potrafi zainkasować kompletu punktów, co owocuje stałą degradacją Białej Gwiazdy w ligowej tabeli.
W niedzielny wieczór podopieczni trenera Roberta Maaskanta przegrali w Zabrzu z Górnikiem 0:1 (0:0). Po porażce z beniaminkiem ekstraklasy holenderski trener drużyny wicemistrza Polski zarzucił drużynie rywala, że ci zamiast grać w piłkę skupiali się na brutalnych faulach na jego podopiecznych.
- W pierwszej połowie kontrolowaliśmy grę w środku pola. W przerwie uczuliłem swoich zawodników żeby nadal starali się prowadzić grę i byłem przekonany, że wygramy to spotkanie. Piłka jednak zamiast do bramki Górnika wpadła do naszej siatki. Sędzia pozwalał na zbyt ostrą grę Górnika. Momentami tracił panowanie nad tym, co dzieje się na boisku i puścił płazem brutalne faule na Gargule i Boukharim - irytował się szkoleniowiec krakowian.
Zarzuty w kierunku pracy arbitra i brutalnej gry swoich podopiecznych z politowaniem przyjął trener Adam Nawałka.
- Musimy skończyć z nastawianiem się na futbol łagodny, bo tym przegrywamy z drużynami z zachodnich lig. Na całym świecie dominuje futbol twardy i ostry, ale nie brutalny i to cały czas moim zawodnikom powtarzam. Oczekuję od nich ostrej gry na treningach i myślę, że sędziemu Mikulskiemu należą się brawa, że w niektórych sytuacjach puszczał grę. Wiadomo, że na boisku często iskrzy, ale gdyby sędzia odgwizdywał każde starcie bark w bark gra straciłaby na płynności, a nie o to w piłce chodzi - przekonuje opiekun zabrzańskiej drużyny.
Podobnego zdania byli gracze obu drużyn. - Był to mecz walki. Chcieliśmy za wszelką cenę zapunktować i wiedzieliśmy, że Wisła również będzie zdeterminowana, by to spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść. Gra była ostra, ale w ramach fair play - uważa napastnik zabrzan, Tomasz Zahorski.
- Górnik przewyższał nas walecznością i determinacją. Nie odstawiał nogi. My staraliśmy się grać ładny futbol, ale co z tego, skoro nie stworzyliśmy sobie żadnych okazji bramkowych - kręci z niezadowoleniem głową Mariusz Pawełek.