Przyszłość trenera w Cracovii wisiała na włosku już po ostatnim meczu z Ruchem Chorzów (2:3), ale wówczas władze klubu nie były przygotowane na zmianę. Ulatowski twierdzi jednak, że spotkania z Czarnymi Koszulami nie traktuje w kategorii "być albo nie być" w Cracovii: - Ostatnio każdy mecz decyduje o tym. Nie mogę być w dobrym humorze, bo każdy widzi, jaka jest sytuacja drużyny. Porażka jednak zawsze jest na barkach trenera i ja to wiem. Gdybym myślał, że przegram w Warszawie, to nie wsiadałbym do autobusu. Kto idzie na wojnę, to nie myśli, że nie wróci.
Przy Konwiktorskiej Cracovia po raz drugi z rzędu zagra bez kapitana, Arkadiusza Radomskiego. Z Ruchem Ulatowski zdecydował się ofensywny wariant zastępczy - Mateusz Klich-Aleksandr Suworow. W sobotę obok Sławomira Szeligi w roli defensywnego pomocnika zagra na pewno Piotr Polczak. - Na meczu Młodej Ekstraklasy mogłem sprawdzić dwóch pretendentów do zastąpienia Arka Radomskiego, czyli Wojciecha Łuczaka i Milosza Kosanovicia. To nie zdało egzaminu, więc przesunięcie Polczaka jest jedyną alternatywą - tłumaczy trener.
Ulatowski przekonuje, że Polonia nie jest drużyną nie do pokonania: - Gdyby Polonia nie miała słabych punktów, to Śląsk i Polonia Bytom nie strzeliliby im 2 bramek. Każdy zespół jest do tego, żeby go ograć. Nie ma w Polonii zawodników, którzy każdy jeden jest lepszy o klasę od nas. Musimy wyjść na boisko z jasnym celem.
Po letnim oknie transferowym do Polonii trafiło trzech zawodników, którzy stanowili o sile GKS-u Bełchatów, kiedy ten prowadził Rafał Ulatowski - Dariusz Pietrasiak, Patryk Rachwał i Jakub Tosik. Co ciekawe, to wszystko gracze z pozycji, na których największe problemy szkoleniowiec ma teraz w Cracovii. - Decyzje zostały podjęte w oknie transferowym i zostały podjęte takie, a nie inne - mówi Ulatowski pytany o to czy nie żałuje, że nie udało się ich sprowadzić na Kałuży 1.
Artur Sobiech, za którego Polonia zapłaciła przeszło milion euro, odgraża się, że zna patent na Pasy - w 4 występach przeciwko krakowianom zdobył 3 bramki. - Jeżeli ktoś kosztuje taką sumę i przechodzi za nią z polskiego klubu do innego polskiego klubu, to musi coś potrafić. Ale nie tylko Sobiech jest groźny. Są jeszcze na przykład Smolarek i Mierzejewski - zauważa Ulatowski i dodaje: - Na pewno nie będziemy się bronić jedenastoma na własnej połowie. Tak graliśmy w Kielcach i w Gdańsku i nie przyniosło to efektu. Musimy wyjść wyżej, sami kreować sytuacje.