Zabrzański pociąg z węglem kontra poznańska lokomotywa

Iście kolejarskie starcie czeka w niedzielne popołudnie kibiców Górnika i Lecha. Zabrzańska drużyna, niczym pociąg z węglem, rozpędza się coraz bardziej i z meczu na mecz radzi sobie coraz lepiej. Z kolei u startu biegu zawodzi poznańska lokomotywa, która notuje liczne nieprzewidziane postoje.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Półtora roku temu Górnik zremisował z Lechem 1:1 (0:0), a kapitalną bramkę dla zabrzan strzałem z 40. metrów Adam Marciniak. Po zejściu z murawy były młodzieżowy reprezentant Polski pokusił się o dość specyficzne porównanie.

- Jesteśmy jak pociąg z węglem. Rozpędza się on bardzo powoli, ale kiedy już nabierze prędkości, to zatrzymuje się dopiero u celu. A naszym celem jest utrzymanie w ekstraklasie - powiedział wówczas obrońca Górnika. Zamierzonego celu śląskiej jedenastce nie udało się osiągnąć, a do utrzymania zabrakło trzech punktów.

Teraz beniaminek ekstraklasy radzi sobie znacznie lepiej i nad strefą spadkową zabrzan dzieli na razie bezpieczna przewaga. - Ciężko powiedzieć do czego można by nas porównać dzisiaj. Na pewno jesteśmy drużyną bardziej przewidywalną, która gra lepszą piłkę - ocenił Marciniak.

Póki co zabrzanie pozostają pociągiem z węglem, choć przy Roosevelta pół żartem pół serio mówi się, że celem drużyny jest upodobnienie się do innego górniczego oprzyrządowania. - Górnik powinien być jak kombajn górniczy, który z łatwością rozwala ściany węgla. Gdyby drużyna tak radziła sobie z rywalami na pewno nikt nie miałby powodów do narzekań - uważa Jerzy Mucha, szef działu medialnego zabrzańskiego klubu.

W niedzielę po drugiej stronie barykady stanie Lech Poznań, okraszanym wciąż nazwą historyczną. - Z Kolejorzem Poznań jeszcze ja mierzyłem się na boisku. Pamiętam, że był to rywal, który nam leżał i zazwyczaj wygrywaliśmy mecze, choć kilka remisów też nam się zdarzyło - wspomina Stanisław Oślizło.

Poznańską lokomotywę w nieco innym wydaniu zapamiętał Tomasz Wałdoch. - Nie przypominam sobie żadnego szczególnego meczu z Lechem, choć pamiętam, że raz poznaniacy zbili nas na kwaśne jabłko - powiedział dyrektor sportowy Górnika wracając myślami do meczu z sezonu 1992/93, kiedy Lech rozgromił Górnika przy Bułgarskiej aż 5:0.

Trudno spodziewać się, by taki wynik powtórzył się w niedzielę. Z jednej strony zabrzanie w ostatnich meczach w defensywie prezentują się bardzo solidnie, z drugiej zaś Kolejorz przebywa obecnie na bocznicy. Słaba forma poznańskiej drużyny rozbudziła w Zabrzu apetyt na sukces. - To będzie wyrównany mecz do jednej bramki - przekonuje Przemysław Pitry, były napastnik Lecha i Górnika.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×